Tropem Wilczym, Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych, jest organizowany w wielu miastach Polski. Do wyboru są dystanse na 10 km, 5 km i 1963 m. Wybrałam ten drugi, a Emilka trzeci.

Tropem Wilczym 2016

Wczoraj odebrałyśmy pakiety startowe, wybierając bluzki z wizerunkami bohaterów. Wybrałam starszego strzelca Stefanię Firkowską, pseudonim „Feluś”. Dla Emilki zabrakło małych bluzek z dziewczynami, więc wybrała „Krysię”, czyli porucznika Jana Borysewicza. Przy okazji zapoznałyśmy się z historiami naszych bohaterów.

Tropem Wilczym 2016 Ola przed biegiem

W tym biegu ważny był sam udział, aby nie zapomnieć o żołnierzach niezłomnych. Oczywiście, jeśli jest przy okazji szansa na bicie rekordów, choćby swoich własnych, to ja chętnie. Jestem teraz na takim etapie biegania, że o nowe rekordy życiowe nie jest trudno. Nie odbierze mi to jednak radości z samego faktu podejmowania kolejnych wyzwań, które jeszcze 2-3 tygodnie temu wydawały się nierealne.

W ostatnim czasie czułam moc i liczyłam na to, że dziś uda mi się pobić własny rekord na 5 km, czyli czas 30 minut i 15 sekund. Plan był taki, że pokonam dystans w czasie krótszym niż pół godziny. Pierwszy kilometr zamierzałam pokonać wolniej, ciut powyżej 6 minut na kilometr, a później trzymać tempo około 5:50, aby mieć pewność, że czas oficjalny będzie taki jak planowałam. Tradycyjnie z planów nic nie wyszło… 😉

W domu jeszcze wszystko szło mniej więcej zgodnie z planem: śniadanie (owsianka z gruszką) 3 godziny przed biegiem, potem świeży sok warzywny i woda popijana często, ale małymi łykami. Na miejscu rozgrzewka: 8 minut truchtu, wymachy rąk i nóg oraz symboliczne rozciąganie, bo jeszcze nie uznałam, że przed biegiem jest to ważne.

Na starcie ustawiłam się w miejscu, które Janek mi wyznaczył jako idealne do mojego aktualnego tempa. Wydawało mi się, że to zbyt blisko tych najlepszych, ale okazało się, że w czasie biegu więcej osób ja wyprzedziłam, niż mnie wyprzedziło. Do zapamiętania na przyszłość!

Zaraz po starcie nie byłam w stanie określić w jakim tempie biegnę. GPS się jeszcze nie ogarnął (nie zauważyłam, że się wyłączył i za późno ponownie włączyłam), a mnie poniosły emocje. Biegłam zbyt szybko. I już po jakichś 30 sekundach nie miałam co do tego wątpliwości. Musiałam zwolnić, żeby mieć pewność, że dobiegnę do mety.

Moja taktyka polegała na znalezieniu osoby, która biegnie podobnym tempem i ustawieniu się za nią. Kiedy przez jakiś czas biegłam takim swoim tempem, ale z mniejszymi oporami powietrza, zaczynałam czuć moc i szukałam osoby biegnącej szybciej. Po pokonaniu około kilometra i ustabilizowaniu tempa, GPS pokazał, że biegnę w tempie 5:30 minut na kilometr! To zdecydowanie szybciej niż planowałam, ale poczułam moc i uznałam, że dam radę i nie będę zwalniać specjalnie. Po kolejnym kilometrze okazało się, że organizm sam zwolnił, czego nie czułam. Do końca biegu utrzymałam tempo 5:44.

Na ostatniej prostej planowałam przyspieszyć, ale nie miałam już siły, bo przyspieszyłam przecież na całym biegu. Wszyscy ciut zwiększyli prędkość i ja razem z nimi, ale nie było to duże przyspieszenie.

Na metę wbiegłam z czasem 28:17. Według mojego zegarka trasę od linii startu do mety pokonałam w czasie 27:59! To cudowny wynik jak dla mnie. Absolutnie nie spodziewałam się aż tak dobrego czasu. Może atmosfera biegu dodała mi skrzydeł, a może to treningi, wykonywane co drugi dzień, zrobiły swoje. Nawet jeśli nie wydawały mi się zbyt ambitne. Nadal pozostaję przy asekuracyjnym podejściu do biegania – wolę wolniej, ale bez kontuzji.

[29.02.2016]: Mam już oficjalny czas netto: 28:00! Miejsce 424. w klasyfikacji generalnej (1011 osób), 85. wśród 398 kobiet.

Tropem Wilczym 2016 Ola po biegu

Na tym jednak nie koniec, bo biegła również Emilka. Ze względu na wiek, mogła się zapisać tylko na najkrótszy dystans. Tak zwany Bieg Honorowy, bo związany z datą śmierci ostatniego partyzanta podziemia niepodległościowego, Józefa Franczaka, pseudonim „Lalek”.

Tropem Wilczym 2016 Emilka przed biegiem

Mieliśmy wrażenie, że start zaczął się zbyt wcześnie. Ja nie zdążyłam wrócić z przebieralni, a Emilka i Janek nie dowierzali, że ten strzał, który usłyszeli, oznacza start biegu. Dlatego Emilka wystartowała z lekkim opóźnieniem. Biegła w sporym tłoku, więc warunki trudne. Na filmie widać piękny finisz naszej córki 🙂

Jej czas oficjalny to 10:58, ale czas netto na pewno miała znacznie krótszy.

[29.02.2016]: Oficjalny czas netto Emilki to 10:27. 150. wśród 421 biegnących, 26. ze 161 kobiet.

Nasz Osobisty Trener, Janek, czuwał nad wszystkim, zagrzewał do walki i korygował niedociągnięcia. Przed biegiem miał emocji więcej niż my, za to po biegu bardzo dobrze się bawił 🙂

Tropem Wilczym 2016 Janek