Nasze wakacje na wsi relacjonowałam na bieżąco na Facebooku. Wygląda na to, że temat Was zainteresował, więc postanowiłam opisać tu nasz wyjazd. Od razu zaznaczam, że mieszkałyśmy u naszej Rodziny, więc nie podam Wam namiarów na to miejsce, choć kilka osób już zdążyło mnie o to zapytać 😉
Ten wyjazd był pełen wypoczynku od zgiełku miejskiego. Cicha i spokojna okolica, zapach skoszonego siana, dużo zieleni, dzięki której upały były całkiem znośne. Dodatkowo mieliśmy na miejscu góry, lasy, niewielką rzekę do pluskania, a w gospodarstwie krowy, kury, psy i kota. Dodajmy do tego jeszcze wspaniałą Rodzinę i mamy cudowne wakacje!
Przez wszystkie dni czas wyznaczały dzieciom wizyty u krów w oborze. Pomagały w karmieniu, asystowały przy dojeniu. O dziwo, nie przeszkadzał im zapach z obory. Zresztą, po karmieniu krów często bardziej pachniały sianem niż czymkolwiek brzydkim.
Miałyśmy to szczęście, że podczas naszego pobytu urodziły się trzy cielaczki. Za każdym razem była to niespodzianka dla dzieci. Największą atrakcją było wyprowadzanie nieco starszego byczka na smyczy.
Przy okazji wizyt w oborze dzieci dowiedziały się, że kot podwórkowy bardzo się lubi z krowami. Specjalnie podchodzi blisko, żeby go polizały. Dla mnie wyglądał jakby raczej pilnował podopiecznych 😉
„Pomaganie” dzieci nie kończyło się na oborze. Kilka razy miały możliwość przejażdżki na traktorze.
Ważną atrakcją tego wyjazdu były też wyjścia nad wodę. Upał na wsi jest o wiele łatwiejszy do zniesienia niż w mieście, więc schłodzenie nie było aż takie konieczne. Chodziliśmy tam raczej dla urozmaicenia. Co można robić nad rzeką o kamienistym dnie i bardzo różnej głębokości, ale przeważnie z wodą do kolan? W brzydszą pogodę dzieci „łowiły ryby” z mostu. Miały kije, ze sznurkami i kamieniami przywiązanymi na końcu. Rzucały sobie małe gałęzie i robiły zawody kto wyłowi „rybę”.
Zazwyczaj było bardzo słonecznie, więc częściej po prostu chodziliśmy w wodzie (w sandałach ze względu na kamienie) lub rozsiadaliśmy się na głazach przy brzegu. Dzieci łowiły tym razem prawdziwe małe rybki, łapiąc je do butelek, reklamówek i czego się tylko dało. Zrobiły złapanym rybkom basenik i szybko stwierdziły, że jednak ryby uciekają między kamieniami 🙂
Dodatkowa atrakcja gratis to bliskość zwierząt nie należących do gospodarstwa. Spotkałyśmy między innymi jaszczurkę, zaskrońca i bociany.
A mnie sie najbardziej podoba cielaczek na smyczy!
😀
Kasia, ten widok na długo zapadnie mi w pamięci 🙂 Moje dziewczynki w czarodziejski sposób oswoiły się ze zwierzętami na tym wyjeździe 🙂
cudowne wakacje !
Ulcik, to prawda 🙂
Ten byczek na smyczy to jest to! 🙂
lato na wsi jest urocze
Jakie to przykre, że teraz tak często wieś to są brzydkie betonowe zabudowania, brzydkie sprzęty i rozjeżdżona trawa. Te dwa pierwsze zdjęcia proponuję podmienić 🙂
Donata, rzeczywistości nie da się podmienić. Zmianą zdjęcia nie przemienię betonu w drewno 😉
Ale zwierzęta i kulinaria są fotogeniczne!
W tym wpisie jest trochę zdjęć ze zwierzętami, a z kulinariami z wyjazdu obiecuję oddzielny wpis 🙂