Po kilku dniach u przyjaciół w Veneto, drugi tydzień naszych włoskich wakacji spędziliśmy w Toskanii. Do tej pory zdarzało nam się przejeżdżać autostradą przez ten region, ale nigdy tu nie mieszkaliśmy. Muszę przyznać, że ta część Włoch jest piękna i wcale nie przereklamowana.
Podróż Emilia-Romania – Toskania
Już sama podróż na styku regionów Emilia-Romania i Toskania dostarcza przepięknych górskich widoków. Jechaliśmy przez góry, w dole płynęły rzeki, a niektóre zbocza chyba osunęły się wiele lat temu i teraz tworzą naturalne pionowe skalne ściany. Ostatnia godzina podróży po prostu nas zachwyciła!
Il Giardino
Na naszą bazę w Toskanii wybraliśmy gospodarstwo agroturystyczne Il Giardino przy małej miejscowości Sansepolcro. Początkowo szukaliśmy czegoś nad morzem, ale nasze wątpliwości budziły wspomnienia sprzed kilkunastu lat, kiedy na wczasach w Bibione z powodu silnego słońca nie byliśmy w stanie wyjść spod parasolki plażowej, ani kąpać się w gorącej jak dla nas wodzie. Dodatkowym argumentem była cena – tydzień dla 5-osobowej rodziny nad włoskim morzem kosztuje o jakieś 1-2 tysiące zł więcej niż tydzień w Toskanii. Dodatkowo szukaliśmy miejsca niezbyt zatłoczonego i nie upstrzonego sklepikami ze słodyczami i pamiątkami. Jednocześnie zależało nam, aby oprócz nas były tu inne rodziny z dziećmi, żeby nasze córki miały towarzystwo. Udało się spełnić wszystkie założenia, oprócz ostatniego, bo okazało się, że trafiliśmy na niezbyt zatłoczony tydzień w Il Giardino, a pojedyncze dzieci widywaliśmy tylko przelotem. Dobrą stroną tej sytuacji był basen do naszego wyłącznego użytku. Pozostali wczasowicze – starsze osoby –nie mieli ochoty się w nim kapać.
Właścicielką Il Giardino jest Alessandra, bardzo sympatyczna Włoszka, której zależało, abyśmy byli zadowoleni z tego pobytu i chętnie dostarczała nam akcesoria kuchenne, których mi brakowało. Zachęciła nas też do częstowania się owocami i warzywami z jej ogródka. Akurat trafiliśmy na sezon pomidorów, cukinii i melonów. Podziwialiśmy też piękne winorośle z jeszcze zielonymi o tej porze winogronami.
Całe gospodarstwo pełne jest starych sprzętów rolniczych, które zostały ładnie odmalowane i malowniczo porozkładane w różnych miejscach.
Mieszkaliśmy w budynku z XVI wieku, z grubymi murami, nie przepuszczającymi upałów. Na korytarzu ustawione były niemal równie stare klimatyczne meble, skrzynie i kanapy.
W sąsiednim małym budynku – kiedyś pewnie gospodarczym – znajdowała się świetlica do wspólnego użytku, z wi-fi, z kanapami, fotelami, telewizorem, ekspresem do kawy, stołem do ping-ponga oraz piłkarzykami. Nasze córki bardzo polubiły to miejsce. Jednym z istotniejszych mankamentów tego miejsca był brak wi-fi w pokojach. Ja i Janek korzystaliśmy z internetu z naszych sieci komórkowych, a dzieci chodziły do świetlicy.
Z dodatkowych atrakcji w Il Giardino jest mnóstwo rowerów do dyspozycji gości, samochodziki – niektóre elektryczne – którymi jeździły wszystkie nasze córki, plac zabaw oraz zwierzęta: konie, gęsi, kury i przesłodkie króliczki.
Koniecznie zobaczcie jakie widoki mieliśmy z okien. Przeróżna pogoda w ciągu dnia i piękne wschody i zachody słońca.
Tagi: Włochy
Zostaw komentarz