Bardzo smaczne ciasteczka, pełne czekolady. Z karmelowym posmakiem, dzięki dodatkowi brązowego cukru. No i mnóstwo czekolady, najlepiej zmieszanej białej, mlecznej i gorzkiej, ale może być tylko ta, którą lubisz. Wykonuje się je błyskawicznie i z przyjemnością.
Przepis znalazłam u Dorotus.
Wpis bierze udział w akcji: Dieta przyszłej mamy.
Chocolate chip cookies
- 1 szkl gorzkich czekoladowych groszków (chocolate chips, dałam posiekane 3 rodzaje czekolady)
- 1 szkl mąki pszennej
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- pół łyżeczki soli
- 170 g zimnego masła, posiekanego
- 1/4 szkl ciemnego brązowego cukru
- 1/4 szkl cukru zwykłego
- 1 żółtko
- pół łyżeczki ekstraktu z wanilii
[Listonic]
Wszystkie składniki oprócz czekolady zmiksuj. Dodaj czekoladę i wymieszaj. Formuj kulki wielkości orzecha włoskiego i układaj, na blasze wyłożonej papierem do wypieków, w dużych odstępach. Następnym razem spłaszczę je lekko ręką, bo wcale się tak mocno nie rozpłynęły. Piecz w temperaturze 180-190°C przez 12 minut lub do momentu aż brzegi ciastek będą brązowe. Przestudź na kratce. Przechowuj w zamkniętej puszce.
Tagi: Adwent i Boże Narodzenie, cukier trzcinowy, czekolada, ekstrakt z wanilii, Wielkanoc, żółtko
Podobają mi się te ciasteczka! Też widziałam je u Dorotuś. Idealne do kawusi porannej:)
Pozdrowienia!
Majanko, zgadza się. Są idealne nie tylko do kawy, ale i do herbaty lub mleka. No i nie tylko rano 😀
Oj aż ślinka cieknie na sam widok. Jak tylko zrobi sie trochę chłodniej to też sobie zrobię:)
Aniu, zrób, bo warto! To jedne z kilku rodzajów moich ciasteczek, które spokojnie mogłabym podać w kawiarni 🙂 Jeśli ja zrobię je pierwsza, to zapraszam 🙂
pomimo ścisłego trzymania się przepisu ciasteczka średnio mi wyszły. Pierwsza tura się rozlała i cała blaszka pokryła sie ciastem. Dopiero po dodaniu większej ilości mąki po upieczeniu zaczęły być okrągłe.
Ewe, nie mam pojęcia dlaczego Twoje ciasteczka nie wyszły najlepiej. Może rzecz w tym, że szklanki mają różną pojemność i Ty używasz mniejszej szklanki niż ja i Dorotus. Ja jestem zwolenniczką nie przejmowania się zbytniego w kuchni (bo nie mam na to czasu 😉 ) i gdyby mi się ciasteczka rozlały po blasze, to pokroiłabym je na kwadraty i tak podała. Mam nadzieję, że nawet te rozlane mimo wszystko smakowały. Dziękuję, że podzieliłaś się tutaj Twoimi uwagami do pieczenia – może to pomoże innym uniknąć podobnej niespodzianki. Wniosek: trzeba do ciasta dodać tyle mąki, żeby dało się uformować ładne kulki i układać je na blasze w dużych odległościach.