Czy wiesz jak to jest, gdy się biegnie na wysokich obrotach w mrozie -10°C, przy odczuwalnej temperaturze jeszcze niższej, po zaśnieżonym chodniku? Ja się właśnie dowiedziałam. Bieg Parkrun to darmowy bieg na 5 km, w którym każdy może wziąć udział. Właśnie te zawody mogą być podsumowaniem mojego dotychczasowego biegania.

Parkrun zimą

Biegam od połowy września, więc mam za sobą 4 miesiące treningów, mniej lub bardziej regularnych. Od prawie 2 miesięcy biegam według planu biegowego, ułożonego przez Janka. Zgodnie z tym planem dziś nadszedł czas sprawdzenia się, czy treningi poprawiły moją formę. Jak na złość termometry wskazywały akurat -10°C, a odczuwalną temperaturę jeszcze niższą. Było naprawdę zimno! I bardzo nie chciało mi się wstać w weekend już o 7, zjeść bardzo wczesne śniadanie i wyjść na ten mróz. Gdyby nie motywowanie przez Janka, to może bym odpuściła. No bo przecież nie ma szans na dobry wynik w takich okolicznościach przyrody…

Grunt to dobrze się rozgrzać! Janek nakazał mi intensywną rozgrzewkę już pół godziny przed wyjściem z domu. Zadziałało i przy wyjściu nie zamarzłam. Aha, w ostatniej chwili nałożyłam dodatkowe getry, bo moje biegowe spodnie przeznaczone są na jesień, nie zimę. Poza tym, moim słabym punktem są marznące palce dłoni. Nałożyłam dwie pary rękawiczek, a i tak zmarzłam.

Jeszcze tylko króciutka rozgrzewka – trucht oraz dwie szybkie przebieżki, i ruszyliśmy. Dookoła piękny śnieg, na niebie pełne słońce, a ja znowu zobaczyłam tylko plecy pozostałych biegaczy. Jednak jeszcze nie biegam zbyt szybko. Zaśnieżone chodniki dodatkowo mnie spowalniały. Na szczęście Janek utwierdzał mnie w przekonaniu, że wszystko jest dobrze i mam biec ustalonym wcześniej tempem. Przyznaję łatwo nie było i oddychałam bardzo głośno, choć regularnie. Janek, co jakiś czas, podpowiadał mi głębokie wdechy i wydechy, ale przy tym tempie i przy tej temperaturze nie było to dla mnie możliwe. Mimo wszystko, jakoś tak wyszło, że w trakcie biegu niektórzy odpadli lub zwolnili, a ja się rozkręcałam.

Parkrun zimą

Koniec końców wyprzedziłam kilka osób i wcale nie przybiegłam ostatnia. A najważniejsze, że jednak pobiłam wynik z moich pierwszych zawodów Parkrun, w których pobiegłam 3 miesiące temu. Wtedy ta trasa zajęła mi 31:40, a teraz, w zimnie i po śniegu, 30:15. Jest wyraźny postęp! Tak naprawdę nie jest moim celem bieganie jak najszybciej na zawodach, ale miło jest widzieć, że treningi poprawiają moją kondycję. No i Janek, mój osobisty trener, jest ze mnie bardzo dumny, że mi się udało!

A po biegu: skrzydła pokryte szronem 😉

Parkrun zimą 3

Tagi: