W ramach spędzania czasu tylko we dwoje i jednocześnie budowania siły biegowej, wyjechaliśmy z Jankiem w Góry Świętokrzyskie. Pogoda na razie dopisała. Mieliśmy piękne słońce podczas podróży, co nastrajało nas tym bardziej radośnie i optymistycznie.
Oczami Janka – z postoju w podróży
Ostatni posiłek kontynentalny. Jesteśmy w drodze do bazy wypadowej. Wieczorem atakujemy pierwszy szczyt, aby sprawdzić panujące warunki.
Na miejsce, czyli do Świętej Katarzyny, dojechaliśmy po południu i od razu wyruszyliśmy na rekonesans na Łysicę. Jutro od tego podejścia zaczniemy długą wycieczkę, identyczną jak prawie rok temu. Dziś wystarczył nam szybki marsz pod górę i ostrożne zejście w dół. Kiedy wracaliśmy do domu słońce właśnie zachodziło, więc dobrze, że nie wybraliśmy się na dłuższy spacer. Cała dzisiejsza trasa była jak zwykle urocza, szczególnie w zachodzącym słońcu. Sami zobaczcie.
Oczami Janka – ze szczytu Łysicy
Rekonesans szlaku. Pogoda wyśmienita, burza śnieżna przeszła masywem obok. Pierwszy szczyt zdobyty. Wracamy do bazy poniżej podnóża góry. Jutro atak na szczyt docelowy. Chcemy to zrobić bez pomocy szerpów i bez dodatkowego tlenu!
Dobranoc! 🙂
Ps. Zobacz też jak się nam wędrowało następnego dnia. To była bardzo długa wędrówka!
znowu byłaś w moich górach 😉
Jeszcze jestem! Pozdrowię je od Ciebie w takim razie 😉