Konkurs zakończony. Sprawdź wyniki konkursu.
Serdecznie zapraszam Was do udziału w prostym i sympatycznym konkursie.
Co prawda dziś akurat pogoda jest mało zachęcająca, ale chciałabym zapytać Was o to, co lubicie jeść na świeżym powietrzu. Mi jedzenie na spacerze, albo na pikniku kojarzy się z wakacjami i miłym czasem wypoczynku. Ciekawa jestem co Wam przychodzi do głowy w tym temacie 🙂
A co można wygrać? Philips przygotował dla Was atrakcyjną nagrodę: zdrowy grill. Taki sprzęt pomoże Wam grillować najróżniejsze potrawy, ponieważ ma szeroki zakres regulacji temperatury (70-230 stopni) i czasu pracy.
Na Wasze odpowiedzi, w komentarzach do tego wpisu, czekam do 28 czerwca. Spośród wszystkich odpowiedzi wybiorę jedną, która najbardziej podziała na moje kubki smakowe lub ujmie mnie humorem, formą przekazu itp. Wyniki ogłoszę 30 czerwca.
Tagi: Philips
mam go i jest fantastyczny !!
mnie by sie przydal)))
Kasiu, czekam w takim razie na Twój komentarz pod wpisem konkursowym 🙂
owoce! prosto z krzaczka czy drzewka. nawet lekko przybrudzone od piasku czy z 'niespodzianką’ w środku 🙂 zbierane do domu to już nie to samo 🙂
Zdecydowanie by się przydał 🙂
Na świeżym powietrzu uwielbiam chrupać czerwoną, słodką paprykę, delektować się smakiem jagód i zrywać z krzaczka zroszone poranną rosą truskawki 🙂
super!:-)
Co lubię jeść na świeżym powietrzu ? Hmm, prościej by było powiedzieć czego nie lubię jeść 🙂
Bo jadam warzywa ( bób ostatnio na surowo prosto z placu kupiony,truskawki prosto z reklamówki ) a w domu na podwórku jemy w sumie wszystkie posiłki od śniadania o poranku, gdy słońce wstaje, i obiad gdy grzeje niemiłosiernie i kolacje tak jak teraz 🙂 Czekam aby tarta doszła w piecu, sałatka już gotowa i myk na podwórko. Czy jednym słowem na świeżym powietrzu jadam wszystko 🙂 aaaaaaa bo w zimie też i grill się zdarza 😉
komentarz juz jest 🙂
Na świeżym powietrzu cała moja rodzina je dosłownie wszystko.Z racji kraju w którym mieszkamy sezon grillowy mamy cały rok i uwielbiamy grillować nad wodą.Jesteśmy aktywną rodziną więc preferujemy dania w formie na „jeden kęs”..Zawsze mamy ze sobą też jakiś deser…czy to muffiny czy ciasteczka czy to owoce.
W moim przypadku wszystko zależy od okoliczności.
W ogródku przed domem zawsze mi się chce truskawek z melonem, granatem lub arbuzem.
Wyjazd na wieś kojarzy mi się głównie z ogniskiem i czonkowa białą kiełbasą od sąsiadów. W domu na grillu zrobiona już tak nie smakuje.
Podczas wycieczki rowerowej wzdłuż Odry lubię przysiąść na moście kolejowym w Czernicy i zjeść seler naciowy lub marchew
Herbatniki przekładane dżemem, koniecznie takie z piaskiem chrupiącym w zębach 🙂 Bo chociaż teraz nie lubię, i nie umiem, spędzać wolnych dni leżąc na plaży brzuchem do góry, to pamiętam i wspominam z łezką w oku szczenięce, beztroskie wakacje w Niechorzu. Nie szło mnie zmusić do jedzenia, dawałam się skusić tylko takimi herbatnikami 🙂
Kiedy tylko mam wolną chwilę jadę do swojego domu na wsi.Przed domem mamy duży stół, ławy i ogromny parasol, który utworzył się ze starego kosztela.Siadamy w cieniu przy stole całą rodziną i delektujemy się smakami wsi polskiej.A są to smaki cudowne, których zapomnieć nasze podniebienia nie mogą.Dzieci uwielbiają młode ziemniaczki posypane koperkiem ze zsiadłym mlekiem/ mleko kupujemy u zaprzyjaźnionej gospodyni co wieczór po wieczornym ręcznym dojeniu krowy i nastawaiamy na zsiadłe/. Mój mąż przepada za rosołem z wiejskiej kury, do rosołu dodane jest mnóstwo warzyw/ marchewka, pietruszka, seler, por, lubczyk,kapusta włoska, przyprawy: liść laurowy, ziele angielskie, czarny pieprz bez wegety/. Taki właśnie rosół gotowała moja babcia, podawała go z makaronem własnej roboty.
A na deser kompot z truskawek. A na podwieczorek, no właśnie trzeba sobie zapracować.Bierzemy więc kanki i idziemy do lasu na jagody. Potem opychamy się cudownymi w smaku pierożkami z jagodami polanymi śmietaną i posypanymi cukrem. Wygląda to trochę strasznie jak po brodach leje się nam granatowa krew. Jesteśmy jagodowymi wampirami. A co nam tam kalorie, te wrażenia w lesie i wrażenia przy stole są warte takiego poświęcenia. A kolacja , kolacja jest najcudowniejsza, najwspanialsza. Czekamy na nią przez cały dzień bo… możemy sobie wybrać do zjedzenia co chcemy. Ja w czasie ostatniego pobytu na wsi jadłam ciasto drożdżowe z masłem, popijałam ciepłym mlekiem zawierającym 100% tłuszczu od krasuli sąsiadki , bujałam się na fotelu przed domem, słuchałam odgłosów wsi szykującej się na zasłużony nocny odpoczynek i miałam wszystko w nosie co związane jest ze zdrowym żywieniem.A rano skoro świt w sezonie grzybowym biegniemy do lasu na grzyby, wracamy koło południa, obieramy grzybki i suszymy je.Cudowny zapach suszonych prawdziwków rozchodzi się po okolicy i przyciąga ciekawskich. Kochajmy polskie smaki i polską wieś.
Jako, ze mieszkam w Hiszpanii, okazji do jedzenia na swiezym powietrzu mam co niemiara. I tak… tradycyjnym, piknikowym, hiszpanskim zewstawem jest tortilla de patatas. Mhmmm moglabym jesc bez konca i w dodatku po prostu wetknieta w kawalek chrupiacej bagietki. Chleb z ziemniakami? – zapytacie. A no tak! Musicie sprobowac! Do tego butelka domowej sangrii z kawalkami swiezych pomaranczy, truskawek, arbuza i miety… A to wszystko na ukochanych czerwonym kocyku w Madryckim Retiro! Nie trzeba mi nic wiecej do szczescia, ale mojemu Hiszpanowi pewnie przydalby sie kawalek chorizo przypieczony na tym fajnistym grillu 😉 Pozdrowienia ze slonecznej Hiszpanii!
Na świeżym powietrzu lubię jeść dosłownie wszystko! Bo każda potrawa czy to danie czy przekąska, smakuje najlepiej wśród przyrody, bowiem jest jak do wódeczki dobra zakąska;-) Dobrze jest zjeść tam gdzie strumyk płynie z wolna, tam gdzie rozsiewa zioła maj, tam gdzie stokrotka rośnie sobie polna a nad nią szumi gaj. Dobrze jest zjeść kiedy wiaterek włosami trząsa, nawet wtedy kiedy nas komar kąsa. A gdy pszczółka brzęczy czule, chrząszcz brzmi w trzcinie i muczą w oddali krasule, to klimat jest wtedy idealnie piknikowy, a o powrocie do domu to nawet nie ma wtedy mowy! Dobrze jest zasiąść na miękkim trawiastym puchowym dywanie, kichać od słońca i liczyć chmurzaste barany. Zjadać przy tym świeżo upieczone rogaliki, albo bułeczki z truskawkami… Grunt aby nie zajadać się żadnymi chipsami lub fast foodami! Będąc dla przykładu w wiejskim klimacie zieleni, czując zapach sieni, dobrze jest się napić krasulowego mleka. Zagryźć drożdżowym ciastem a potem beztrosko po nim bekać;-) Na drewnianej werandzie wieczorkiem sobie przysiąść z kubeczkiem domowego bimberka, zagryzać ogóraskiem małosolnym i do księżyca się uśmiechać:-) Mięsiwa dobrego na wsi nie brakuje, ktoś utłucze na rosół tłustą kurę, z kurzych jaj jajcarnię smaczną się usmaży, swojską pajdą chleba ze smalcem ktoś uraczy. Schaboszczaki wielkie jak talerze z kapustką podsmażaną, wielkie kluchy z twarogiem jak bycze jaja, pierogasy jak uszy słonia… A wszystko to właśnie najlepiej smakuje na świeżym powietrzu, i najlepiej gdzieś za miastem, tam gdzie nie dosięgnie nas żadna samochodowa spalina. A o ruchu też warto na świeżym powietrzu pamiętać, więc od czasu do czasu po dobrym posiłku, warto jest za zającami troszkę sobie dla zdrowia pobiegać;-P
ja na świeżym powietrzu pochłaniam wszystko. Niestety każdy wyjazd na działkę rodziców kończy się tym, że zamiast pomagać w ogrodzie to ja zasiadam na ławeczkę, blisko grilla, drzewek owocowych i biesiaduję. Zaczynam od suchego prowiantu, przechodzę przez słodycze a w oczekiwaniu na mięsko z grilla zajadam owoce z drzewa (wstyd się przyznać ale plucie pestkami na odległość jest ważnym rytuałem tej biesiady).
Cóż, ja widzę łąkę za starym młynem nad Urzędówką, koc rozłożony gdzieś w pełnym słońcu… Kosz piknikowy, lodówka turystyczna. Na kocu ja i bliska mi osoba- moja siostra. W torbie kremy z filtrami, bikini i te sprawy- babski wypad. Oczywiście w koszu pełno świeżych i soczystych truskawek, żółtych czereśni, zimny i kwaśny kompot z rabarbaru… Kanapki z pełnoziarnistego pieczywa z sałatą zerwaną rano z ogródka, rzodkiewką, ogórkiem, grillowaną piersią z kurczaka… Tradycyjnie butelka sosu meksykańskiego- bo przecież Magda nie może bez niego żyć:) pszczoły też by coś zjadły, ale miodu nie mamy to nie damy. Duszno, gorąco- przydałoby się coś dla ochłody. Dzwonimy po Rysia- Rysiu przywieź nam dwa świderki. Rysio przyjechał. Deser pochłonięty…. Możemy spadać na dom;)
Kosz przy rowerze wypchany po brzegi, na bagażniku koc, synek zapakowany w siodełko przy rowerze męża.. no to jazda.. Teraz tylko wybieramy ciekawy szlak i w najbardziej malowniczym miejscu rozbijamy się, i co tam mamy do jedzenia poza tymi połkniętymi komarami w drodze ?:) Same smakowitości.. wyciągamy z koszyka .. Jabłkowy sok z sokowirówki lub kompot truskawkowy gdy akcja biwakowa wystąpiła spontanicznie, waniliowe muffinki z malinami, kanapeczki z grillowanym przez męża kurczaczkiem z dużą dawką witamin w postaci nowalijek i polane domowym sosem czosnkowym, zapakowane w papier śniadaniowy i przewiązany dratwą, też już wypakowany na kocyk. Jabłka i nektarynki (o ile nie rozpaćkały się w drodze też czekają na wyjęcie)stanowczo nie polecam bananów, chyba że chcecie uzyskać efekt czarnych bananów 😉 a no i wiśnie lub czereśnie o ile takowe są akurat na stanie naszego ogródka.. Biorąc pod uwagę, że pakowność kosza przy rowerze jest ograniczona co nie zawsze idzie w parze z ładownością naszych żołądków, w grę wchodzi teraz plecak męża.. a w nim.. słoiczek z obiadkiem z warzywek i rybki gotowanej na parze dla synka i kilka chrupek kukurydzianych na przegryzkę w tzw. międzyczasie. Dla mnie coś czekoladowego lub sama czekolada bo to moja słabość, tak samo jak i pistacje zresztą… Na koniec wyciągamy paletki do badmintona i blok z kredkami dla synka.. W ten miły sposób pochłaniamy wszystko a później nie mamy siły pedałować by wrócić do domu 🙂
Ulcik – widziałam! Fajnie 🙂
mój też pofrunął na skrzydełkach kurzych hehehehe;-P
Na świeżym powietrzu uwielbiam jeść świeży chleb jeszcze ciepły z masłem i posypany solą z kubkiem świeżego prosto od krowy jeszcze ciepłego mleka:) Z dzieciństwa przypominają mi się również ziemniaki parowane wieczorem które podbieraliśmy z rodzeństwem i jedliśmy z solą szybko żeby palców nie poparzyć:) Również pyszne są maliny i truskawki które idzie się zbierać a w międzyczasie połowa trafia do buzi:)
hm… lody, to mój ulubiony mały grzeszek, nigdzie nie smakuje tak dobrze jak na powietrzu- jedzenie lodów w pomieszczeniu zamkniętym zabiera im tę odrobinę magii która udziela mi się zawsze jak się nimi zajadam , ale tylko na powietrzu 🙂
Wszystko sie zgadza moi przedmówcy maja racje we wszystkim co piszą,ale czy ktoś z was wpadl na pomysł żeby zrobić jajka sadzone ze szczypiorkiem-ha ha to mój pomysł i do tego rewelacyjny, nawet nie macie pojęcia jak to smakuje na powietrzu-niebo w gębie.
Dobra smaczna kuchnia i do tego w dobrym towarzystwie ,to najbardziej udany wypoczynek .
Reasumując moje chwalipięctwo stwierdzam ,że powiedzenie przez żołądek do serca jest jak najbardziej AKTUALNE !!!!!!
[…] też o konkursie z marką Philips, w którym można wygrać świetny grill […]
No to czekam na Was na blogu, pod wpisem konkursowym 🙂
W sumie nie jest ważne co się je na świeżym powietrzu. Najważniejsze jest towarzystwo! W takim nawet zwykła kiełbaska z grilla smakuje jak najlepszy posiłek w pięciogwiazdkowej restauracji:-)U mnie furorę robią ostatnio camemberty z grilla i warzywa do tego: bakłażan, cukinia, papryka. A na deser krupnioki z młodą cebulką i młodym czosnkiem. Zawinięte w folię razem i pieczone powoli około godziny. Pychotka!!
Hmm… odkąd jestem na urlopie wychowawczym to posiłki (drugie śniadanie)zjadamy tylko na świeżym powietrzu, a wygląda to czasami tak:
Kiedy słońce rano wstaje,
mały Szymek spać nie daje
i z łóżeczka głośno krzyczy,
że się mama długo „byczy”.
Wnet śniadanie jemy żwawo,
synek wcina kaszkę śmiało.
Mama zaś się kawą budzi
i nad bułką nie marudzi.
Tata miodek je i mleczko,
a za oknem jest słoneczko.
Zaraz potem się zbieramy
na spacerek wyruszamy.
W torbie obok pieluch kilku,
czasem mamy po cukierku.
W pudełeczku tkwią jabłuszka – pokrojone w małe cząstki,
idealne są do rączki.
Chętnie je jemy z sokiem z cytrynki,
bez żadnej kwaśniej minki.
Posypać je cukrem i cynamonem można,
byle z wolna i z ostrożna.
A gdy lato już zawita,
to i koktajl nas przywita.
Zsiadłe mleko plus truskawki,
odłożymy wnet zabawki,
by go wypić tuż nad rzeczką,
czasem zjemy go łyżeczką.
W torbie siedzi biszkopt mały,
przełożony kremem cały.
Po muffiny chętnie sięgam,
ale banan to potęga.
Czasem kupujemy lody,
idealne dla ochłody.
Nowy Targ nasz z lodów słynie
są najlepsze w tej krainie!
Nasz spacerek fajna sprawa,
bardzo miła to zabawa.
Torba pełna obfitości
jest otwarta też dla gości.
Dla przyjaciół z piaskownicy
i dla dzieci z okolicy.
Pozdrawiam i zmykam na troszkę dziś deszczowy spacerek 🙂
Na świeżym powietrzu lubię jeść wszystko pod warunkiem, że nie ma trzaskającego mrozu;) A tak na prawdę w jedzeniu na świeżym powietrzu doceniam to, że jak dam mojemu rocznemu synkowi w ręce jedzenie to: po pierwsze zje wszystko bez odkładania „na później”, bo świeże powietrze pobudza jego apetyt. A po drugie jeżeli się coś ubrudzi, a on się uciapie, to nie muszę sprzątać całego domu, tylko wystarczy wodą z butelki przetrzeć dzieciaka, a ja mam święty spokój, bo trawnik posprzątają za mnie mrówki:)
Na świeżym powietrzu najbardziej smakują mi 2smaki:) słodki i ostry.
Lody, świeżo upieczona drożdżówka, wata cukrowa, soczyste jabłko, „samorobne” wafle z masą czekoladową… a kiedy indziej pieczona ryba kupiona w nadmorskiej tawernie, grillowana kiełbaska z chlebem… może znad ogniska, albo udko kurczaka zawinięte w aluminiowej folii.
2smaki a tyle możliwości – na świeżym powietrzu smakują jeszcze wyraźniej:)
na świezym powietrzu nad morzem popijam chłodny sok owocowy zajadając sie owocowa orzeżwiajacą sałatka koniecznie ze słodka miętą, która zaraziłam od włochów będąc tam na wakacjiach, natomiast gdy jestem w ogrodzie oj tam pochłaniam wszystko, marchewkę wyciągnięta z ziemi opłukana woda ze studni, porzeczkami wszelakiego koloru,czereśnie,maliny, wiśnie, jabłka agrest,poziomki,śliwki smaki mego dzieciństwa ogrodu mego dziadka,będąc dzieckiem wpadaliśmy do domu po pajdę z okrągłego chleba moczoną wodą – posypywana cukrem chyba że była śmietaną wtedy zastępowała wodę i tacy roześmiani z białymi wąsami lataliśmy po podwórzu, w lesie szukam jagód,borówek,poziomek i jeżyn, jak moi chłopcy podrosną będziemy robić pikniki z prawdziwego zdarzenia kupie piękny duży koc i ten cudowny duży kosz wiklinowy z klapami a w nim same smakołyki,rarytasy i skarby …….
Na świeżym powietrzu wszystko lepiej smakuje i dodatkowymi kilogramami skutkuje. Ale, czasem warto sobie nieco pofolgować i małą ucztę zorganizować. Piję więc, koktajle owocowe, bo są pyszne i zdrowe, chłodniki i pachnące szarlotki- też nie odmówię, bo je bardzo lubię. Soczysta karkówka z grilla, pieczone ziemniaczki, a do tego wielowarzywne sałatki. Wszystko wygląda tak apetycznie, że kubki smakowe się częściej odzywają, bo chęć na to wszystko mają. A, gdy przyjdą chłody i zobaczysz, że się nie mieścisz w spódnicy, znowu zaczniesz kalorie liczyć.
Na świeżym powietrzu wszystko smakuje zdecydowanie lepiej! Zwykłe kanapki okazują się dziełami mistrza kuchni, owoce pachną i smakują słońcem, napoje orzeźwiają i smakują jak nigdy dotąd! Jednak chyba moim najulubieńszym pomysłem na jedzenie na świeżym powietrzu są dania z grilla. Soczysta, pachnąca karkówka, kolorowe szaszłyki a do tego tony świeżej sałaty. Prawda że pysznie?
moje dzieci uwielbiają pikniki.
jeśli możemy jemy kiełbaski i cienkie plastry pieczonego mięsa,
zabieram ze sobą umyte warzywa, owoce i coś do picia.
na deser lody domowej roboty lub galaretki.
Na świeżym powietrzu uwielbiam jeść śniadania na werandzie w domu rodziców, lekkie i orzeźwiające na dobry początek dnia. Z takim jedzonkiem kojarzą mi się świeże owoce i… pomidory. Tak one przypominają mi lato, gdy byłam dzieckiem i wraz z rodzicami i siostrami jeździliśmy na plażę nad jezioro. Jak już tak się mocno wymoczyliśmy i zgłodnieliśmy, mama dawała nam po pomidorze i bułce z masłem… pychota 🙂
Na świeżym powietrzu lubię jeść lody dla ochłody.
Na świeżym powietrzu najbardziej smakują mi zielone ogórki, prosto z ogródka. W ustach aż chrupią 😀 Oraz borówki 🙂
No ja bardzo przepraszam, ale u mnie spacerek i wypoczynek nie zaczynają się od tony roboty w kuchni. Na świeżym powietrzy zwykle wcinam pestki słonecznika, a jak jeszcze ten słonecznik jest świeżo zerwany z pola to pełna radość 😉 W innym przypadku zadowalam się paczkowanymi, ale to już nie to samo…
A dodatkowe plusy? Zawsze się takimi pestkami można podzielić i każdy będzie zadowolony. A wspólne działania zbliżają ludzi, nawet jeśli jest to wspólne plucie 😉
Czarna Hańcza, upalne lato i spływ kajakowy. Na pomoście przy rzece siedzi babina i sprzedaje kajakarzom gorące jagodzianki. Nic nie smakuje tak, jak jagodzianka z mazurskich jagód przed chwilą wyjęta z pieca, po całym dniu wiosłowania…
Placki ziemniaczane u sołtysowej w jakiejś wiosce na Kaszubach, przyniesione strudzonym biwakowiczom na liściu łopianu, smakujące jak pokarm bogów…
Przesmaczne lody truskawkowe;)Jak dotąd w mojej karierze – najlepsze truskawkowe lody! A właściwie coś pośredniego między lodami a sorbetem… Tak naprawdę to mrożony truskawkowy jogurt, a przepis jest pana Davida Leibowitza, z książki The Perfect Scoop, ostatnio mojej lektury na rano, południe i wieczór.
Na świeżym powietrzu smakuje wszystko.podejrzewam,że pędraki z grilla smakowałyby jak najlepsze krewetki.Ja jednak oprócz pędraków preferuję ryby i najwspanialszą potrawą jest dla mnie „łosoś w ziołach pod pierzynką z chleba czosnkowego!Sycące i pchnące danie z niczego dla każdego!
Na świeżym powietrzu, zwłaszcza w górach uwielbiam jeść kanapki zrobione przez moją Babcię. Z czymkolwiek by nie były, babcine kanapki smakują jak najpyszniejsze danie świata.
Okoliczności nasuwają smak na różne pyszności:
– w lesie owoce
– na plaży lody, „suche” ciastka i napoje
– na spacerach nie jadam, bo o maniery stoję
– w ogrodzie wszystko co do jedzenia, warzywa,
owoce, chłodnik lub gorąca kawa
– na grillu szaszłyki owocowe albo mięsna
strawa.
Na świeżym powietrzu, tak to ja czuję, że co
podadzą wszystko smakuje.
Na świeżym powietrzu lubię biegać sobie w deszczu
Jak się już nacieszę przy tym to zasiadam i jem fryty
Tak to leci fajnie chwila gdy się obok ma grila
Ja uwielbiam jeść na świeżym powietrzu fajitas. Tortilla z guacamole i salsą pomidorową.
na świeżym powietrzu lubię jeść owoce, ale koniecznie prosto zerwane z drzewa nie umyte, tylko wytarte w ubranie.
No cóż, nie będę modna, bo w modzie teraz jest zdrowa żywność i dbanie o linię. Nie będę popularna bo teraz wkoło tylko grile, kiełbaski, karczki, szaszłyczki i inne swojskie smakołyki. Nie będę też pewnie oryginalna bo i powyżej i pewnie statystycznie takich jak ja to na pęczki można znaleźć. Otóż ja uwielbiam, kocham, delektuje się, wzdycham i mlaskam (czyli nie do końca jestem też kulturalna:))i robię to na świeżym powietrzu gdyż wtedy czuję ten smak lata na języku, czyli reasumując zajadam się lodami we wszelakich smakach i kolorach tęczy:) Myślę, że dostałam to w genach, gdyż mój Tatuś kochany odkąd pamiętam, latem wciąż zabierał nas na lody, przy okazji mając wymówkę przed Mamusią na swoje lodowe szaleństwa. I ja te geny przekazałam moim Bliźniakom:D i teraz to ja mam wymówkę przed moją Drugą Połówką na te moje letnie spotkania z lodowymi szaleństwami… mniam…pycha:)
Ciężko rozmawiać o świeżym powietrzu w tej części śląska, w której mieszkam. Asekurancko nazywam tą czynność jedzeniem w różnych okolicznościach przyrody;)A co właściwie jem? To co akurat jest pod ręką albo mnie skusi. Latem kuszą owoce i warzywa. Nie dowiozę truskawek, moreli czy zielonych strączków groszku do domu. Albo dowiozę, ale już w znacznie mniejszej gramaturze niż ta którą wynosiłam ze sklepu. Gdy nadarza się ognisko to nadziewam na patyka co tylko się da i jest pod ręką. Najczęściej jest to wykwintna grzanka polana ekskluzywnym keczupem. Albo ziemniak cudownie smakujący ogniskiem. Ogółem wszystko co z ognia to smakuje lepiej, bo jakoś tak wracając do czasów pierwotnych człowiek kładąc mięcho na grillu albo nabijając kiełbachę na patyk, czuje się jakby własnoręcznie upolował mamuta;).
Gdy ja wybieram się na rodzinną wyprawę rowerową biorę ze sobą zawsze koszyczek z pysznymi jogurtami. Zazwyczaj są to smaki waniliowy, truskawkowy i śmietankowy. W koszyczku mam też 4 miseczki dla każdego członka rodziny i łyżeczki. Oraz w specjalnym pojemniku mam łuskany słonecznik, płatki migdałowe, orzechy włoskie oraz słoiczek pysznego miodu z pobliskiej pasieki. W połowie trasy rozkładamy się na trawie i każdy wybiera to co lubi. Nakłada do swojej miseczki najpierw jogurt a następnie dodatki, które w każdym przypadku tworzą jednorazową kompozycje. Gdy zjemy tą słodycz od razu mamy energię na dalsza podróż. Ale trzeba pamiętać o wilgotnych chusteczkach higienicznych gdyż są idealne gdy ktoś poklei się miodkiem;]
Letnie smaki to smaki wakacji u mojej babci. Cudowne smaki, ktore w innym miejscu niz w babcinym ogrodzie nie sprawiaja takiej rozkoszy dla podniebienia.
– opiekołki – podgotowane ziemniaki wyjete z wody i opiekane na starym piecu, cudownie chrupiaca skórka, niezwykle gorace, nieziemsko pyszne, teraz taki piec znaleść można chyba tylko w skansenie
– makaron nitki domowej roboty z cukrem – nic wiecej do szczęścia nie potrzeba jak miseczka takiego ciepłego makaronu
– kiełbasa robiona przez moją babcię pieczona na ognisku za domem (może być nawet lekko zwęglona :)) – smak jakiego nie zapomina się nigdy
– wieczorem na trawce ciepłe mleko pite z metalowego obitego kubka razem z kotami 🙂
LECZ HITEM NAD HITY JEST WODA! Cudowna woda z głebokiej studni zimna aż paraliżowała usta, zimna aż coś bolało w środku i czuć było jak przepływa przez przełyk do żołądka, woda niezwykle krystaliczna i tak wyjątkowa w smaku Witam zapamiętuje się ją na zawsze, woda która gasiła pragnienie, orzeźwiała i cudownie chłodziła, za taki kubek wody w smao południe oddałabym wiel litrów soków, napoi i wód w butelkach!
pobudka, a teraz marsz do łazienki, póżniej do kuchni i z talerzami na taras , a teraz : wcinać , wcinać wielki omlet z warzywami , do tego sok pomarańczowy. W oddali słychać śpiew ptaków. Maluchy pałąszują, aż się uszy trzęsą, a ja się zastanawiam co wymyślić za pretekst , by nie ruszać się z miejsca i delektować tą chwilą, jak najdłużej.
Coś,czego nie wyobrażam sobie jeść w domu to wata cukrowa. Wata cukrowa kojarzy mi się z wakacjami,wiatrem,babim latem i właśnie czymś czego nie je się w domu.Powstające w magiczny sposób cukrowe nici oplatające drewniany patyczek to smak nie tylko cukru lecz dzieciństwa,przygody i lata.
Na świeżym powietrzu uwielbiam jeść owoce leśne. Tylko na otwartej przestrzeni smakują tak wspaniale, najszczególniej w ciszy i spokoju. Można wtedy wsłuchać się w przyrodę i poczuć się tak jak na polanie, zrelaksować się maksymalnie.
Na świeżym powietrzu uwielbiam jeść czereśnie które dojrzewają w moim sadku i o tej porze roku są doskonale czerwone i słodkie. Później pojawiają się brzoskwinie, które są przepyszne. Soczyste i miękkie 🙂
Na świeżym powietrzu uwielbiam jeść także chrupiący karczek w miodzie prosto z grilla 🙂
świeże powietrze, jedzenie i błogi czas odpoczynku kojarzy mi się z grillowaniem. Soczysta karkówka, marynująca się całą noc w ziołach z czosnkiem i piwem… dym z węgla drzewnego i odgłos skwierczącej już czekającej do schrupania karkówki. 🙂 Smacznego 🙂
Na świeżym powietrzu uwielbiam zjadać truskawki, nie umyte, aż piach zgrzyta mi w zębach. Ale to nie ma znaczenia, uważam, wyznaje taką zasadę, że nie ważne gdzie,jak, ważne z kim. Truskaweczki wcinam w raz z moją babcią i dziadkiem, którzy dla zajęcia hodują parę krzaczków. Gdy ich odwiedzam w okresie letnim, zawsze jakaś mała, niewyrośnięta smakowitość czeka na mnie na gałązce.
Pozdrawiam wszystkich:)
Na świeżym powietrzu lubię jeść WSZYSTKO. Zawsze, gdy wychodzę z domu, robię się głodna po 5 minutach. Mijam kawiarnię – mój nos już wyłapuje zapach aromatycznego naparu; znajdę się obok cukierni – momentalnie zapominam o diecie, a zupełnego bzika mam na punkcie wszelkiej maści bazarków i targów – gdy widzę wszystkie rodzaje pomidorków, sałat, młodych warzyw – już w głowie układam plan obiadów na najbliższy tydzień z wykorzystaniem dobrodziejstw przyrody. Ale, by nie operować tylko ogólnikami, na świeżym powietrzu (czyli raczej poza aglomeracją, czyt.: na wywczasach) najbardziej smakują proste dania: opiekany na grillu pstrąg z plasterkami cytryny, tłuczone ziemniaki i kompot. Dania z żadnej restauracji uhonorowanej gwiazdkami Michelina nie przebiją tego, co proste i kulinarnie szczere.
lody na patyku
Nasz rodzinny, „tarasowy” numer jeden w czerwcu to tarta z truskawkami lub gofry z truskawkami, brzoskwiniami i śmietaną. Numerem jeden obowiązującym w sezonie pozatruskawkowym są naleśniki z czekoladą i bananami. A na babskie, wieczorne spotkania robię sałatkę brokułową z serem feta i migdałami lub sałatkę z kurczakiem i suszonymi pomidorami. Na powietrzu wszystko smakuje lepiej i sprawia wrażenie, że ma mniej kalorii:)
To co lobię jeść na powietrzu zależy tylko i wyłącznie od pogody. Gdy jest np. pięknie i słonecznie to smakuje wszystko, gdy jest pochmurno to nic nie smakuje.
Chociaż wcale za nią nie przepadam, to jednak zdecydowanie najlepiej smakuje na świeżym powietrzu. Na zimowym festynie kojarzy się z latem. Latem zaś – ze smakiem dzieciństwa, z nieograniczoną beztroską, z umorsaną buźką i lepiącymi się łapkami.
Tak, na świeżym powietrzu lubię jeść watę cukrową.
Najbardziej na świerzym powietrzu smakują mi potrawy z grila. Jak co weekend w naszym ogrodzie na wsi wyprawiamy dla swoich najblizszych przyjaciół potrawy z wysmienitymi smakołykami z grila . Nazywamy ją grilowy weekend. Mąż jest prawdziwym smakoszem i wie jak przyrządzic potrawy by dać podniebieniu prawdziwą rozkosz którą mozna przyrządzic z rozżazonego węgla. W naszym menu są moje ulubione kiełbaski z serem z dodatkiem sosów jak i oczywiscie marynowane zeberka , karkówka oraz skrzydełka z kurczaka pycha.Ale to nie wszystko na naszym grilu znajdują sie warzywa jak i owoce które uwielbiają nasze najmłodsze pociechy.Wyśmienite ryby oraz jak ze bym mogła zapomniec moje ulubione owoce morza. A wszystko to smakuje i pachnie tylko na świerzym letnim powietrzu.
Na świeżym powietrzu uwielbiam delektować się mrożoną kawą.
Uzupełniam błogą ciszę przytykaną ćwierkaniem ptaków
delikatnym stukotem kostek lodu o szklankę.
Mieszam zapach ogrzanej słońcem skóry
z mocnym aromatem kawy.
Zatrzymuję czas …
powoli sącząc kolejny łyk.
Czy wiesz ile emocji może towarzyszyć porannej kawie ?
Jedzenie na świeżym powietrzu kojarzy mi się przede wszystkim z PIKNIKIEM! A jak piknik to muszą być wiosenne kanapeczki – z plasterkiem sera, sałatą, ogórkiem, pomidorem, szczypiorkiem i wszystkimi warzywami, które akurat mamy pod ręką. Piknik to również owoce w syropie – brzoskwinie, czy ananasy! No i oczywiście coś na deser – najlepiej smakuje ciasto lub lody truskawkowe! Aż mam ochotę wybrać się na piknik…. 🙂
Z racji wychowywania się na wsi i ciągłej zabawy, jako dziecko na świeżym powietrzu nauczona jestem jeść na polu wszystko. Ale jest takie jedno danie, które zawsze, bez względu na pogodę – jadam na zewnątrz! To pieczone ziemniaki z kwaśnym mlekiem. Jadam je na zewnątrz nawet, gdy leje i ziemniaki prażą się na piecu, a nie na ogniu. Siadam na balkonie z nogami wsuniętymi w ciepłe kapcie i pałaszuję – najcudowniejszy smakołyk mojego dzieciństwa. I to jest czas, kiedy zapominam o całym świecie. Koniecznie spróbujcie! 🙂
Na zielonej trawie w ogrodzie na kocu,
Lubię jeść sałatkę ze świeżych owoców.
Siedząc pod altanką albo na tarasie,
Najlepiej smakują mi z grilla karasie.
W trakcie zaś wycieczki czy górskiej wędrówki,
Zawsze mam w plecaku kawałek makówki.
Zresztą przyznać muszę i to nie jest blaga,
że świeże powietrze apetyt mi wzmaga.
Uwielbiam smakować rosę na porannych truskawkach, słońce południem pachnące na poziomkach i wieczorny wietrzyk na morwy kiściach… A nocą… smakuję ciszę, co po wilgotnej trawie echo niesie… 🙂
Jadąc na piknik czy wycieczkę za miasto zawsze szykuję małe conieco 😉
najchętniej zjadamy tosty Gruszkowe (które tak naprawdę gruszkowe nie są ;)ich nazwa pochodzi od nicku autorki przepisu – zapraszam na mojego bloga, żeby poznać te tosty – są pyszne)
do tego koniecznie owoce sezonowe (truskawki, maliny, jagody, jabłka)
a do picia soki i woda mineralna.
Natomiast z dzieciństwem i jedzeniem na dworze kojarzy mi się pajda wiejskiego chleba upieczonego przez babcię
z pokrojonym polnym, zerwanym prosto z krzaczka pomidorem
i cebulą ze szczypiorkiem, przyniesionym przez babcię z ogródka.
Mniam – pycha.
Jako mama dwóch niejadków, a do tego chorowitków muszę się bardzo natrudzić, aby moja kuchnia była nie tylko smaczna, ale przede wszystkim zdrowa i apetycznie wyglądająca! Polecam, więc wszystkim mój własny, niezawodny przepis na udany piknik:
Placuszki z cukinii z koperkiem :).
Ich złoty kolor idealnie pasuje do ciepłego słońca, a przyprószone zielenią koperku świetnie komponują się z soczystą trawą :), a do tego pachną wakacjami, świeżym powietrzem, beztroską i wolnością :).
Ps. Zapraszam chętnych po przepis i zdjęcie jak prezentują się moje placuszki, gdyż nie wiem czy jest możliwość dodania zdjęcia w komentarzu :).
Pozdrawiam ciepło i dziękuję! 🙂
Placuszek z cukinii Wam dziś proponuję,
jest złoty, chrupiący i świetnie smakuje!
Do tego pięknie wygląda na kocu piknikowym,
a przede wszystkim jest po prostu ZDROWY! 🙂
O grillu nieśmiało rodzinka ma marzy,
by zimą kuchnię zapachem obdarzyć…
Dotąd grillowana potrawa była zarezerwowana
tylko na wakacje, a nie w czterech ścianach :).
Mama Renata z Nikolką i Bartoszkiem 🙂
Nie wiem czy warto próbować jak już tyle fajnych wpisów, ale ponieważ od dawna taki zdrowy grill nam się bardzo marzy to jednak się przełamałam :))
Nad morzem świeżą smażoną albo wędzoną jeszcze ciepłą rybkę. Mniam….
Renata, i słusznie! Nigdy nie wiadomo, która odpowiedź przypadnie mi do gustu najbardziej. Czasem wcale nie te najdłuższe, czasem wcale nie te nadesłane jako pierwsze… Ale to prawda, nadesłaliście już mnóstwo fajnych odpowiedzi 🙂
Pięknie świecące słońce, soczysta zieleń, coraz dłuższe cieplejsze dni sprawiają, że nie chce się siedzieć w domu. Z doświadczenia wiem, że świeże powietrze pobudza apetyt. Tzw. suchy prowiant może oznaczać kilka zwykłych kanapek, ale może też zmienić się w prawdziwą ucztę. Przygotowuję kanapki piknikowe z serem, plasterkiem szynki, ogórkiem i sałatą lub z bekonem, pomidorem, plasterkiem czerwonej cebuli. Chleb zastępuję chrupkim pieczywem. Często robię też sałatkę makaronową z kiełbasą, brokułami, oliwkami, pomidorkami cherry i ogórkami konserwowymi. Sprawdza się też sałatka z winogronami, sałatą lodową, fetą i sosem vinegret. Dobrą piknikową przekąską są też kabanosy i koreczki, których smak wzbogaca własnoręcznie przygotowane dipy.
Na swiezym powietrzu uwielbiam wcinać moją ulubioną kukurydze z grilla polaną masełkiem i wtedy nie zwarzam czy coś ubrudze czy nie i moge sie zajadac nia do woli nie patrząc na podloge czy dywan -mniamniam
Szaszłyczki z dużą ilością warzyw – z papryczką czerwoną, żółtą, zieloną, cebulką lekko podsmażoną, do tego pyszna wiosenno-letnia sałatka, ze świeżym ogórkiem, pomidorem, rzodkiewką, sałatą i odrobiną sosu czosnkowego, do tego wszystkiego koktajl ze świeżych słodkich truskawek, po prostu pycha….
Ja uwielbiam sie delektować owocami zerwanymi prosto z krzaka czy drzewa, lubię też piec na różne sposoby ziemniaka oraz jeść świeże jagody zerwane prosto z lasa polane bitą śmietaną.
Jedzenie na świeżym powietrzu ma w sobie coś magicznego.Ale to co uwielbiam od dzieciństwa to pieczone ziemniaki w ognisku posypane sola i posmarowane smalcem oraz pieczone pajdy chleba posmarowane smalcem ze skwarkami i do tego ogórek , pycha :)))
Siedząc na ogródku uwielbiam zrywać i jeść owoce prosto z krzaczka takie jak maliny, truskawki, czereśnie i agrest. Zajadam się także winogronami ale te to już po przepłukaniu (szczypawice). Po prostu jedzenie na świeżym powietrzu lepiej smakuje, wracamy do natury.
Pieczone ziemniaczki proso z ogniska, kiełbaska też najlepiej mocno przypieczona 🙂
Ponieważ swój urlop spędzam co roku na spływie kajakowym jedzenie na świeżym powietrzu kojarzy mi się z biwakowymi smakami: chleb bez masła obficie obłożony gulaszem angielskim lub jakimś innym „specjałem” z puszki, ziemniaki po „leżakowaniu” w żarze ogniska, spalony chleb z powodu zbytniego wczucia się w rolę ogniomistrza 😉 i na deser jagody z głębokiego lasu, znalezione mimo strachu przed kleszczami i komarami, posypane cukrem. Takie są moje smaki „zewnętrzne” 🙂
„Ananas z lodami”
Składniki:
ananas pokrojony w plastry
chili
imbir
cukier trzcinowy
oliwa
sok z limonki
lody cytrynowe
Wykonanie:
Ananasa polać oliwą, dodać chili, imbir i cukier trzcinowy oraz sok z limonki. Odstawić na godzinę w chłodne miejsce. Grillować z obu stron. Podawać z lodami.
Na świeżym powietrzu kocham jeść owoce. Z dodatkiem słodkości wzmagają mę ochotę. Czy to truskawki oblane czekoladą czy może wiśnie z orzechową kawą. Soczysty arbuz pachnący latem me kupki smakowe rozpieszcza niczym majestatem. Więc każdy owoc w mym sercu gości dając mej duszy ogrom przyjemności.
Hmmmmm
Bardzo lubię jeść na świeżym powietrzu rybę – właśnie lekko zgrillowaną ze świeżymi warzywami (pomidory, słodka papryka, marchewki pocięte w słupki, świeże ogórki)
Ale przepadam też za owocami, deserami owocowymi i sałatkami owocowymi
Nie wyobrazam sobie jedzenia saszlykow w pomieszczeniu (chyba , ze w altance;)) Ta cebulka, papryka i mieso , nigdzie nie smakuje tak jak na dworze. Zdarzalo mi sie jesc zupy na dworze i nawet to lubie, ale to hardcore. Podobnie lody nigdy nie beda takie dobre jak wtedy gdy rozgrzane promienie slonca padaja Ci na twarz. I gdyby nie to ze piwo to nie jedzenie – Dodalbym je na pierwszym miejscu schlodzone i z zimna pianka na szczycie pokala 😉
Gdy wspominam moje dzieciństwo myślę o wielu zdarzeniach, zabawach, sytuacjach, smakach… Jest ich wiele, tym bardziej, że spędzałam też dużo czasu z dziadkami na działce, a to było prawdziwe szaleństwo dla małej dziewczynki. Jednym z tych wspomnień są właśnie podróże za miasto, na ich działkę, gdzie spędzaliśmy całe dnie. Sama wyprawa pociągiem to było dla mnie nie lada wydarzenie! A gdy byliśmy już na miejscu, rozkładaliśmy koc czy krzesła i jedliśmy pierwszy posiłek na świeżym powietrzu – KANAPKI Z BALERONEM I SAŁATĄ. Do tej pory jest to moje ulubione jedzenie, gdy jedziemy do lasu na grzyby, do znajomych na działkę czy poopalać się nad staw. Nie grill, nowoczesne muffinki czy wymyślne desery. Wystarczy taka prosta kanapka! Świeży, nie dmuchany, chleb z piekarni, śmietankowe masło, prawdziwy baleron i krucha sałata nadająca kanapce odrobinę wilgoci – nie ma nic lepszego!!!
Najlepszym letnim posiłkiem, który można spożyć na świeżym powietrzu jest makaron z truskawkową polewą(oczywiście przyrządzaną własnoręcznie).
Jeśli zaś chodzi o napój, to trudno oprzeć się sokowi z marchwi. Rzecz jasna takich prosto z babcinej grządki, opłukanych w ogrodowej balii.
Zwykle gdy jestem na wakacjach uwielbiam pałaszować placki sodowe. Są one przygotowywane według tradycyjnej receptury i pieczone na blasze kuchennego kaflowego pieca. Wypiekanie ich na patelni jest niedopuszczalne 🙂 Zapach unoszący się w kuchni jest wręcz baśniowy.
Po wypieczeniu odpowiedniej ilości placków pozostaje tylko przygotować garnuszki zsiadłego mleka i udać się na podwórko. Tam przy wtórowaniu ptaków można z uśmiechem na ustach wraz z całą rodziną cieszyć się smakiem tradycji.
Świeże powietrze wzmaga apetyt i choćbyśmy nie wiem jak się bronili,to nie sposób przejść obojętnie obok czereśni zwisających z drzewa,krzaków malin lub przyczajonych poziomek.Gdy wychodzę do ogrodu trochę pozajmować się roślinkami najpierw robię obchód w okół skarbów natury.Teraz jest czas na czereśnie-te duże i dorodne i te mniejsze,dzikie,prawie czarne.Pod drzewami ukrywają się poziomki i zostało też troszkę truskawek.Za chwilę przyjdzie jesień i będą śliwy,jabłka i gruszki.To właśnie owoce są tym,co najczęściej jadamy na świeżym powietrzu. Jeśli jednak pogoda(niestety u nas dość kapryśna)pozwala urządzamy z rodzinką grilla.Wtedy idą na ruszt mięsa,kiełbaski,roladki z bakłażana,rybka i nadziewane pieczarki.Gdy grillują z nami dzieciaki to są też owoce na ciepło np.banany czy brzoskwinie 🙂
Najlepsze jedzenie to swierze prosto z ogrodu i towarzystwo przy stole.W ogodzie dyzurny stol i rozno.Zawsze cos mozna wymyslec wspolnie,poeksperymentowac z jedzeniem.zawsze cos nowego ,nowe smaki pojawiaja sie.
Wakacje od zawsze kojarzą mi się z zapachem kwiatów, śpiewem kwiatów, słońcem delikatnie muskającym moją skórę i nadającym jej zdrowego kolorytu. No i z piknikami. Bo piknik latem to mus! Nie ma to jak złapać za koszyk, opróżnić pół lodówki, wsiąść z rodzinką na rowery i ruszyć za miasto, byle dalej od duchoty, spalin i hałasu. Wypoczynek na łonie natury to wspaniała rzecz, której nie mogłabym sobie odmówić i nie odmawiam nigdy. Zawsze z rana z nadzieją wypatruje oznak słonecznego dnia, który nieodzownie wiąże się z kolejną piknikową wyprawą. Męża i dzieci też nie trzeba długo nazamawiać, gdyż również polubili nasze weekendowe wycieczki.
I gdy już tak leżymy na kocykach, odpoczywając i chłonąć świeże powietrze, przychodzi w końcu taka chwila, w której należy sięgnąć do zgromadzonych zawczasu zapasów. Na pikniku najlepiej sprawdzają się proste i lekkie potrawy (w końcu trzeba jeszcze wrócić na rowerze do domu, a więc nie można zbytnio się objadać), takie jak sałatki, świeże kanapki, owoce, a na deser kruche ciasteczka domowego wypieku. Lato to prawdziwy raj dla miłośników zdrowego jedzenia, a ja zaszczepiłam tą miłość również wśród moich bliskich. Zajadamy się więc pomidorkami i ogórkami prosto z naszego ogródka, truskawkami, arbuzami, bananami i innymi wspaniałymi owocami lata, które nie dość, że są pyszne, zdrowe to jeszcze dają nam świetną dawkę energii, niezbędnej podczas rowerowej wędrówki. Polecam każdemu taka wycieczką, przynajmniej kilka razy w roku. Lato to świetna pora i grzechem byłoby jej nie wykorzystać.
na świeżym powietrzu to oczywiście ogniskowe kiełbaski i szaszłyczki ; do nich sos tzatziki z pysznego świeżego ogórka , no i sałatka z pekińskiej i ananasa doprawiona dipem jogurtowym ; nie obejdzie się tez bez soczystego arbuza ; a w jego skórkach na późniejszy wieczór pyszny rumowy poncz :)tak mogę spędzać na świeżym powietrzu każda chwilę ; oczywiście z tym ponczem to tak delikatnie jeśli na drugi dzień trzeba iść do pracy 😀
Leniwie porusza się ciepłe powietrze. Gdzieś w oddali kuka kukułka i leniwie brzęczy mucha. Ja w hamaku relaksu zażywam, wtem ktoś mi talerzyk podaje… A na nim szarlotka z dużą ilością kruszonki, ciepła a po niej spływają waniliowe lody. Nic dodać nic ująć… raj na ziemi…
Na świeżym powietrzu kiełbaska z grilla najbardziej mi smakuje,
Dlatego najczęściej ją przygotowuję.
Dobrze opieczona,
Z tłuszczu wytopiona!
Do niej keczup zawsze dokładam,
I już się ze smakiem nią zajadam.
Zestaw warzyw finezji do mego posiłku dodaje,
dlatego bez jarzyn takie danie kompletnie nie przystaje!
Na duży i mały głód takie danie polecam,
I do konsumpcji kiełbaskę z grilla zalecam!
Na świeżym powietrzu lubię przekąsić Tortillę z chrupiącymi warzywami, kurczakiem i lekkim sosikiem jogurtowym. Zawsze robię ją gdy wybieram się na przejażdżkę rowerem. Pożywne danie i daję energię do dalszej drogi. A gdybym jeszcze mogła zapiec tortille w takim grillu… Rewelacja:D Albo na piknik zrobić sałatkę z grillowanych warzyw…
Pozdrawiam
Majka11
Najbardziej na świeżym powietrzu lubię wcinać :
kolorowe kanapeczki w wersji mini, takie jak z okładek magazynów kulinarnych i z gazetek reklamujących supermarkety.
Na świeżym chrupiącym pieczywku, posmarowanym masełkiem powinien spoczywać : plasterek żółtego sera z dziurami, odrobinka wiejskiej szynki i opcjonalnie : pomidorek ze szczypiorkiem, prosto z ogródka, zielony ogórek lekko posolony, chrupiąca rzodkiewka lub świeża, kolorowa, soczysta papryka.
Jeśli chodzi o coś porządniejszego to ugrillowane lub upieczone udka, piersi, kawałki kurczaka zawinięte w folię trzymającą ciepło. W małym słoiczku sos curry, który idealnie smakuje z kurczakiem.W drugim pojemniczku sałatka, najlepiej grecka.
Jeśli chodzi o coś słodkiego: chrupiące herbatniki, zielone winogrona, pyszne jogurciki 🙂
Do picia świeżutka kawa i sok pomarańczowy.
Gdy jesteśmy w plenerze,
zaraz głód wszystkich bierze.
Rozpalamy ognisko,
siadamy sobie blisko.
Na pierwszy rzut jest kiełbasa,
potem, gdy żar już dogasa,
na ruszt karkówkę wrzucamy,
chleb i oscypki dla mamy.
Do tego sosy, sałatka-
i masz już z głowy niejadka!
Dzieci tak ogień kochają,
że wszystko przy nim zjadają.
To pytanie wzmogło mój apetyt i poruszyło kubki smakowe.
– Przy grillu oczywiście uwielbiam świeżą rybkę, pieczonym ziemniaczkiem i papryką ( wszystko pieczone w folii)
– W ogródku truskawki podbierane z grządki i czereśnie świeżo zrywane z drzewa
– Na ulicy smaczne lody z duża ilością owoców
Każda pora roku inaczej me chęci rozdziela
Bo każda inne smaki w eter wydziela.
Więc zimą na świeżym powietrzu, śniegiem pachnącą,
Uwielbiam jeść podczas kuligu, zupkę gorącą,
Najlepiej niech to żurek lub grochowa będzie,
Bo najwięcej wówczas chłodu z mego wnętrza wybędzie.
Jesienią jabłka i gruszki na powietrzu jeść lubię,
Stoję pod drzewem i owoce wprost z niego skubię.
Jesienne owoce, to słabość moja ogromna,
I czasem ta zabawa, nie powiem, bywa karkołomna,
Bo najładniejsze zwykle na szczycie rosną,
A że już za stara jestem, żeby więcej urosnąć,
To musze się wspinać jak jakaś małolata,
I czasem spadam na ziemię, a to już nie te lata.
Lato to najwspanialsza pora na jedzenie na świeżym powietrzu,
Wtedy grilluję do bólu we wszystkie dni bez deszczu.
Uwielbiam cukinię i paprykę z rusztu wcinać,
I zdaję sobie sprawę że czasem z tym przeginam.
Latem truskawki też wprost z krzaczka lubię zbierać,
I w czereśniach dzikich na działkach przebierać.
W lecie to wszystko i zawsze na świeżym powietrzu jeść lubię,
A potem tę nadwagę na rowerku w lesie gubię.
Wiosną, podobnie jak latem, na zewnątrz wszystko jeść lubię,
Owoce, które się pojawią i młode warzywka też skubię.
Wiosną, gdy ładnie pikniki często urządzamy,
A wtedy do koszyka różności wkładamy.
Lecz ja jako owoco i warzywo głównie żerna,
Zwłaszcza na te smaki jestem dość pazerna.
Świeże powietrze to coś wspaniałego,
uwielbiam wśród natury spożywać pyszne dania
to dla mnie chwila wspaniała.Wraz z rodzinką
w każdej wolnej chwili spędzamy mnóstwo czasu na
dworze,przygotowując pyszne dania,desery itd.
Jeść lubi każdy ale dla mnie ważne jest to co jem,
nie jakieś tam hamburgery,hot-dogi.Kolorowo,
odlotowo takie jest moje motto.Czas letni jest dla Nas wyjątkowy,
grille,wspólne spacery po lesie,zbieranie jagód,grzybków,uprawianie ogródka
a w nim mnóstwo zdrowych i soczystych warzyw i owoców,prawie wszystko stworzone własnymi
rękami,nawet hodowane przeze mnie i przez ukochanego świniaczki i drób(kury,kaczki,indyki).
W wolnym czasie Zapraszamy wszystkich przyjaciół,znajomych i bliskich do Nas do ogrodu na świeże
powietrze,przygotowujemy wspaniałą imprezę ze świeżymi produktami,pyszne sałatki warzywne(
sałata,kukurydza,czosnek,papryka,groszek,fasola czerwona…)mięska, w różnej postaci(wędzone,grillowane),szaszłyki
sosy(czosnkowe)takie uwielbiamy najbardziej,świeże ogórki,pomidory,soki z owoców lub warzyw,ostatnio
robione przez nas kurki w sosie koperkowym,sałatka owocowa(arbuz,
śliwki,brzoskwinie,nektarynki,winogrono różowe i jasne,banany,świeże liście mięty). To wszystko najlepiej smakuje
na świeżym powietrzu,takie chwile są bezcenne,wspólnie spędzony czas,przygotowania to coś cudownego,fantastycznego.
Cisza,spokój,śpiew ptaków,szum drzew.Czego trzeba więcej dla mnie niczego;)
https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/s720x720/529380_411732942212390_197594124_n.jpg
Mieszkam w górach, więc wyruszam z przyjaciółmi na intensywne wędrówki która zazwyczaj kończą się na pięknej polanie lub w okolicach schroniska piknikiem.
Po ciężkiej wędrówce na szczytach gór wszystko smakuje idealnie:)
Do swojego piknikowego kosza wkładam smakołyki, które są boskim połączeniem niebiańskich widoków i prostoty jedzenia. Piknik to dla mnie uczta, która ma wywołuje uczucie niepojętej radości i błogości. Gdzie nikt nie przejmuje się kaloriami i cieknącym po ręce sosem. Dlatego najchętniej zabrałabym w góry całą spiżarkę i lodówkę. No i moi przyjaciele po górskich wędrówkach mają niesamowity apetyt…więc trochę tego jedzenia przygotowuje, no ale to sama przyjemność:) Kanapki z pieczoną kaczką, warzywami i sosem Worcester, sałatkę kuskus z ziołami i ogórkiem przełamaną słodyczą limonki, panierowane paluszki łososia i frittatę z sezonowymi warzywami…Po takiej uczcie…aż chce się czegoś słodkiego i kremowego, no ale deser też musi przetrwać wspinaczkę dlatego wybieram proste ciasto czekoladowe z wiśniami i chrupiące orzechowe ciastka a wszystko popijamy cydrem:)
Jedzenie na świeżym powietrzu ma w sobie kaprys i doskonałość smaku, sprawia że można poczuć się częścią natury…jest piękną, zwykłą chwilą:)
Jeśli pogoda sprzyja jedzeniu na świeżym powietrzu, to potrawa może być tylko sałatka o smaku lata.
W jej kład wchodzą: arbuz, winogrona, brzoskwinie, banany, jabłka, można też dodać kiwi i co tylko dusza zapragnie.
W każdym kawałeczku tej sałatki jest radość i masa promieni słonecznych.
Posłuchajcie wszyscy śmiało,
bo mi właśnie zaświtało!
Dobry przepis gdzieś schowany,
dzisiaj został wygrzebany:
Pęczek mięty i melisy,
zmiksuj z wody odrobiną,
wlej na sitko, odcedź śmieci,
miodem dosłódź też dla dzieci.
Dodaj sok z cytryny całej,
no i wody doskonałej…
Do lodówki włóż to śmiało
albo lodu wsyp nie mało.
Zimny napój melisowy
w te upalne dni zrobiony,
daje siłę, orzeźwienie,
każdy zgasi swe pragnienie.
Grill, gitara, piwo i przyjaciele do szczęścia potrzeba tak niewiele aby lato na długo zostało w pamięci.
Tydzien pracy i kiedy nadchodzi weekend i jest pogoda to juz podwojne szczescie:) wtedy grill pod altana zamiast obiadu w sobote a na nim parowczeki zapiekane z zoltym serem,ziemniaki ugowtowane w mundurkach i podawane z serkiem bialym z ziolami,salatki tych nie moze zabraknac lekkie salata kolorowa ,feta,pomidory,ogorki,czarne oliwki,kukurydza lub brokul,jajaka,czarne oliwki ,pomidor,ogorek kukurydza+sos majonezowy lub gyros salatkowy wartswowy salata,ogorki,pomidory,grilowany kurczak,papryka czerwona i polane sosem czosnkowym. Papryczki biale polskie pierwsze papryki nadziewane jak golabki w sosie pomidorowym,bogosik z mlodej kapusty z kielbasa ,sledzik w smietanie i koniecznie deser owoce z bita smietana czy ciasto a to wszystko roznoronie zeby nie meczyc sie kielbaskami,kaszankami czy karkowka bo monotonne w kolko to samo:)Planuje tez zrobic pieczone udka z sosem slodko-kwasnym i danie chinskie z grilowanymi kawalkami wolowiny i ananasem +sos chinski palce lizac:)))))juz nie moge sie doczekac soboty.
Lato za oknem nastało, ciepłe są już poranki…
Na chwałę 2smaki.pl portalu …
w konkursowe stanę więc szranki!
Zorganizuję imprezę, nie straszna mi dziś spiekota!
Na relaksacyjną imprezę przyszła mi ochota!
Będzie bardzo swojsko i niezwykle kameralnie…
Staropolska impreza w nowoczesnej saunie!
Rozpalę więc piec prawie do „czerwoności”
I tam „Miłość mego życia” będę gościć!!!
Będzie mięsiwo, słoninka, ogóreczek kiszony…
boczek i stek na grillu dobrze wypieczony…
Ziemniaczki opiekane na ruszcie a’la z ogniska…
Taki pomysł na imprezę w mojej głowie błyska!
Będziemy saunować i ucztować…
Trunków i jadła nie będziemy sobie żałować!
Od razu poprawią się nam nasze miny…
gdy z organizmu wypłyną toksyny!
Saunę okrążymy razem w samej bieliźnie biegiem…
Do zimnej wody wskoczymy z rozbiegiem.
Zapach olejków eterycznych, nastrojowa muzyka…
a potem już tylko ciał naszych i miłości metafizyka…
Lipiec 1988 r. Mam 10 lat i przemykam cichcem z siostrą pod kamuflażem liści rabarbaru, do ogródka babci na ucztę truskawkową.
Opiaszczone smakują najlepiej, choć piach niemiłosiernie chrzęści między zębami. Siostra pyta czy pójdziemy też po agrest i porzeczki, ale widzę, że jeszcze nie dojrzały.
Smak truskawek, smak lata, smak dzieciństwa…myślałam, że jako osoba dorosła, będę go mogła jedynie wspominać, aż tu pewnego lipcowego dnia ubiegłego roku…
„Mamuś, babcia zabroniła mi zrywać truskawki żebym nie podeptała…szkoda, prawda?” – moja 5-letnia córka zawiesiła głos i ze smutną minką popatrzyła na mnie…
„Biedaczka” – pomyślałam sobie – nie ma siostry, która zabrałaby ją na tę zabronioną eskapadę…”Ale ma MNIE!!” Niewiele myśląc pokazałam jej na migi, że robimy napad na truskawki babci. Obie. A co tam! To było niesamowite przeżycie. Taki powrót do smaków sprzed 25 lat, powrót do beztroski i dzieciństwa. Dostałam oczywiście opieprz, że niby własnej córce niemyte owoce daję i jeszcze połowa podeptana, ale widziałam, że moja mama wkurzyła się tak trochę z przymrużeniem oka.
To właśnie jest moja ulubiona konsumpcja na świeżym powietrzu. Nie grille, ogniska, letnie sałatki czy inne cuda na kiju – szabrowanie w ogródku mamy czy babci – TO JEST WŁAŚNIE TO!!
Kiedy jestem na dworze, powietrze uderza mi do głowy. Zdarza się, że nie zastanawiam się nad tym, co mówię, a już na pewno nad tym, co jem. Kiedyś, śmiejąc się do rozpuku, straciłam ząb, kiedy opowiadając o upadku taty, z rozmachem zagryzłam wielki kawał drożdżówki z czereśniami, a raczej z pestkami. Innym przypadkiem było połknięcie muchy, kiedy z siostrzenicą jadłyśmy truskawkowe lody, biegając wokół ogrodowej huśtawki. Te doświadczenia czegoś mnie nauczyły- „mądrości pozadomowej konsumpcji”. Od teraz na świeżym powietrzu jem potrawy, które nie mogą wywołać uszczerbku na moim zdrowiu- pyszne, podsmażane i miękkie jak gąbeczki serki halloumi, polane sosem żurawinowym. Takie prosto z grilla, jesz i czujesz się jakbyś właśnie przybył na Cypr! Kiedy siedzimy z mamą na schodach, kąsamy pomidorki koktajlowe, prosto z działki i ciasto rabarbarowe (uff- żadnych pestek!). Z mężem uwielbiamy wędzone pstrągi skropione cytryną, górski wiatr smaga nasze głowy, a wspaniały aromat i smak- nasze kubki smakowe!Oczywiście dziesięć razy upewniam się, że na widelcu nie ma żadnej ości. A kiedy z siostrą wybieramy się na działkę, wiecie, taki siostrzany wieczorny spacer, zdarza nam się urwać niedorozwiniętego jeszcze ogórka, kilka strąków słodkiego grochu, rzodkiewkę wielkości gałki ocznej. Najchętniej całe podwórko, sad i ogród włożyłabym na talerz i schrupała ze smakiem… byle tylko nie stracić przy tym zęba, albo dobrego humoru!:):)
[…] powstał w ramach mojego udziału w kampanii Codziennie Odmiennie. Przy okazji przypominam Wam o konkursie, w którym można wygrać grill elektryczny marki […]
Pyszne, dojrzale pomidory na świeżej bulce z masełkiem:
ŻADNEGO POMIDORA NIE OSZCZEDZĘ,
WYGLĄDA TO CZASEM JAKBY KREW BYŁA WSZĘDZIE,
WIEC NA ŚWIEZYM POWIETRZU STRZEŻCIE SIĘ POMIDOROWE KRZACZKI
BO ZARAZ WBIJĘ W WAS MOJE KŁACZKI!
Lepiej spytaj, czego nie lubię jeść na świeżym powietrzu 🙂 Wiadomo, świeże powietrze zaostrza apetyt, którego i tak mi nigdy nie brakuje 🙂 A więc w upalne południe nie pogardzę owocami, lekkim ciastem z puszystym kremem, mrożoną kawą bananową (mmmm…). Na popołudniową przekąskę, gdy temperatura trochę spada, piknikowe sandwiche na ciepło ze wszystkim, co wpadnie w ręce: wędliną, serem, jajkiem, ogórkiem, pomidorem. Potrafię zjeść kilkanaście 😀 A wieczorem oczywiście gorąca kiełbacha prosto z ogniska z przypieczonym chlebem i gorącą herbatą z termosu (nie lubię alkoholu, uwielbiam napoje z termosu – mają smak przygody 🙂 ).
Najbardziej na świeżym powietrzu lubię jeść owoce prosto z sadu i potrawy z grilla z przyjaciółmi
Co lubię jeść na świeżym powietrzu?
Hmmm…Gdy się tak zastanawiam, do głowy przychodzi mi tylko jedna odpowiedź… LODY:)
Wiem, trochę dziecinne, ale cóż poradzić, gdy je uwielbiam. Nie piszę jednak o takich zwykłych lodach, dostępnych w każdym sklepie, ale o wyśmienitych lodach robionych przez moją siostrę- ze świeżych, dopiero co zerwanych z krzaczka truskawek, czy jagód. Pałaszując takie lody powracam myślami do czasów dzieciństwa, gdy wszystko było proste i przyjemne:) Warto czasami zrobić sobie taką chwilę relaksu- położyć się wygodnie na kocyku pod wiśnią, najlepiej z dobrą książką i porcją przepysznych lodów. Dla mnie jest to najlepszy sposób na odpoczynek:)Gorąco polecam!
Moja ulubiona przekąska na pikniku, w czasie górskich wędrówek, podczas wycieczek rowerowych – to zwykła, najzwyklejsza bułka ze świeżym masłem, pomidorem i solą. Pamiętam, jak w czasie mojego dzieciństwa podczas rozmaitych wojaży pomidor wsiąkał mi w bułkę, czyniąc ją przyjemnie orzeźwiającą 🙂
Podczas wakacji nie miałam „czasu” przerywać zabawy i chodzić do domu na obiad, więc taka przekąska, którą mama podawała mi przez balkon (mieszkaliśmy na parterze), w pełni mnie satysfakcjonowała 🙂
Jestem prawdziwym czekoladoholikiem i nie przepuszczę żadnej okazji – byle by skosztować ten brązowy cud świata. Wiadomo jednak, że czekolada rozpływa się podczas słonecznych dni, a ja – w wieku 28 lat- nie powinienem już chodzić z usmarowaną buziuchną 🙂 Przyjemne chwile na swieżym powietrzu jeszcze bardziej uprzyjemniam sobie ciastem czekoladowym. Czasami jest to tradycyjny polski Murzynek, przekładany powidłami śliwkowymi, a czasami amerykańskie brownies lub puszyste muffiny. Potrafię już sam upiec, używając prawdziwej czekolady z niełuskanych ziaren!
Uwielbiam jeść owoce prosto z krzaka i lody, kiedy jest tak gorąco, że nie da się wytrzymać bez czegoś zimnego
L _ ubię na świeżym powietrzu grillować
U_ pieczonymi potrawami się delektować
B _ o grilla nic nie zastąpi
I szczęśliwy ten kto dobrodziejstw jego dostąpi
E _ ch! Grillowanie to rodzaj rytuału
G _ grillować trzeba dostojnie, pomału
R _ adość wielka z grilla obsługiwania
I równie wielka dań kosztowania
L _ ubię grillować pod chmurką
L _ ubię tak spędzać czas z żoną i córką
O tak! Przy grillu cudownie mija czas
W _ spaniały grill żywi i bawi nas
A _ch! Te grillowane kiełbaski, żeberka!
C _ udowna wyżerka
B _ rzuszek się cieszy, cieknie ślinka
O tak! Szczęśliwa dzięki grillowi cała rodzinka.
S _ ąsiadów można zaprosić na obiadek
P _ yszną kiełbaskę z grill zje nawet niejadek
R _ uszt – taki gorący
A _ romat! Grill jest taki pachnący!
W _ eekend i grill – nie ma nic lepszego
I _ dealne miejsce na spotkanie z kolegą
A _ trakcja dla ducha i ciała
M _ ożliwości gama cała
I _ dealne urządzenie
T _ o przyjemność w niskiej cenie
O tak! Emocje, niesamowite wrażenia
R _ adość, spełnione marzenia
A _ petyt rośnie w miarę jedzenia
D _ ziś przystąpię do grilla wystawienia
O tak! Koniec słów natchnionych
S _ maczny grill dawno „dodałem do ulubionych”!
C
Uwielbiam przebywać na świeżym powietrzu a o jedzeniu to już nawet nie wspominam;) Moim wspaniałym wspomnieniem z dzieciństwa jest cały dzień spędzony poza domem na basenie. Na takie okazje mama zawsze przygotowywała masę smakołyków ale nic nigdy nie smakowało tak genialnie jak nasze swojskie pomidorki. Po wyjściu z wody, z pustym brzuchem zziębnięta grzałam się w ręczniku a mama przygotowywała kanapkę z masłem i podawała mi soczystego pomidorka… Mniam:) Ten smak zapamiętam do końca życia, nigdy pomidor nie smakuje tak dobrze jak po kilku godzinach kąpieli.
Kłaniam się.
Nam ludziom świeżego powietrza do życia trzeba,
tak samo mocno jak powszedniego chleba,
a że i jam ci także człek z krwi i kości
to i mnie taki powiew świeżego powietrza daje mnóstwo radości.
A jako, że w takim otoczeniu każda strawa o wiele bardziej smakuje,
toteż jeden i drugi człowieczek co rusz coś tam z przyjemnością wielką pałaszuje…
Ja także z uciechą wielką się zajadam
i to „przysmakami”, za którymi tak mówiąc bardziej na serio
to jednak zbytnio nie przepadam!
Jako zawzięty rowerzysta, a jak wiecie rowerzyści tak mają,
od czasu do czasu przy głębszym oddechu usta mi się nieco szerzej otwierają,
a wówczas wpada w nie jadło gratisowe,
fruwające, brzęczące i różnokolorowe…
Muszki, komary i owady małe inne,
trzepoczące skrzydełkami małymi i zwinne.
Do smacznych „przekąsek” to one na pewno nie należą,
ale co zrobić skoro same od siebie tak chętnie
jako „produkty konsumpcyjne” rowerzystów do ich „japek” bieżą.
Jedynie ze wstrętem brrrrrr potrząść głową w takich przypadkach nam trzeba
i wznieść oczy w geście pytającym do nieba…
I polecać komuś takie menu wprost nie wypada,
bo to mimo wszystko okropieństwo wielkie i niesmaczne
oraz kucharska żenada… :))
Pozdrawiam serdecznie i co najmniej jakiegoś pysznego szaszłyczka z grilla
na świeżym powietrzu polecam!!!
maliny+truskawki=kanciapka wielkiej, wakacyjnej przygody
Na świeżym powietrzu zajadam się smakołykami!
np. pieczonymi na grillu warzywami..
mmm pychota! każdy to musi wypróbować,
by tę letnią rozkosz posmakować 🙂
Uwielbiam także z serem kiełbaski,
dla nich należą się wielkie oklaski!
Sam zapach jest bardzo smaczny,
co więcej jest w moim meni? zobaczmy!
Pierś z kurczaka przyprawiona ziołami,
to smak z dzieciństwa,którego jem latami:)
W ogrodzie mam taki swój zakątek,
stół z parasolem,to jedna z wakacyjnych pamiątek 😉
I właśnie przy nim w ciepłe dni zasiadam,
i wieloma przysmakami,obficie się zajadam 😉
Nie zastąpionym dodatkiem jest cebulka przysmażona,
z nią najlepiej smakuje kiełbaska wędzona.
Ale to jeszcze nie koniec moi Mili!
Chcę abyście się smacznie zaskoczyli 😉
Pieczone ziemniaczki z sosem koperkowym,
są dla mnie daniem nie zastąpionym!
Gdy siedzę tak w tym moim ogrodzie,
kalorie wcale nie stoją na przeszkodzie:)
Gotuje,pieczę,smażę bez opamiętania !
Gdyż świeże powietrze zachęca mnie do smacznego zajadania 🙂
Bogate szaszłyki na długim patyku,
gdzie warzyw i mięsa jest na prawdę bez liku!
Płonące ognisko, chlebek się piecze,
a w domu gotują się pyszne podciecze 🙂
Wszystko to na świeżym powietrzu najlepiej mi smakuje,
dlatego tak często w mym ogrodzie przesiaduje 😉
Jedzenie na świeżym powietrzu to zupełnie co innego niż posiłek w kuchni lub jadalni. Okazuje się, że np. śniadanie na wystawionym do ogrodu czy na tarasie stole to przede wszystkim uczta dla zmysłów. Nasze oczy cieszą się wszystkimi kolorami tego, co podane na stole. W tym samym czasie uszy słuchają konwersacji znajomych, śpiewu ptaków i odgłosów na zewnątrz. Całym ciałem chłoniemy to doświadczenie – to jak jazda kabrioletem: niby dalej po prostu przemieszczamy się na siedząco, ale o ile bogatsza we wrażenia jest ta jazda. Piszę to, bo mam wrażenie, że cokolwiek smakowitego podamy na wystawionym na zewnątrz stole, zawarte smaki zwielokrotnią się w nas a sam widok zastawionego stołu sprawi, że poczujemy się najedzeni. Podawajmy więc coś kolorowego (sok owocowy, pomidory), coś o charakterystycznym smaku (cebula, serek kozi) i coś przy czym będziemy mogli zająć ręce (jajko na miękko). Przede wszystkim jednak jedzmy wspólnie, przeżywajmy te chwile i przeciągajmy je jak najdłużej. A jeśli ktoś ze zdziwieniem zapyta dlaczego w porze obiadu wciąż siedzimy przy śniadaniowym stole, zaprośmy go… niech się sam przekona dlaczego.
oprócz standardowej kiełbaski, która na grila sprawdza się niezawodnie lubimy…..na swiezym powietrzu
skrzydełka w glazurze miodowo- orientalnej:
przepis ten dostałam od pewnej pani, która w czasie ,,wspólnych” wakacji w gospodarstwie agroturystycznym napisała książkę o cudotwórczych właściwościach przypraw tj. kurkuma, imbir, curry na nasz układ trawienny.
Pamiętam, jak wkładaliśmy nasze skrzydełka do specjalnie zrobionego ceglanego grila, pychotka, do dzisiaj je przyrządzam.
lubimy także karkówkę z grila z marynatą z sosem barbecue + cebulka,
oraz piersi kurczaka z marynatą musztardowo miodową + cebulka,
ja osobiście bardzo lubię także szaszłyki z kotletami sojowymi z pieczarkami, papryką i cebulką, rybkę zawiniętą w folię z odrobiną masełka, gril nie obędzie się także bez podpieczonego chlepka, ale także bez ziemniaków które zakopujemy owinięte folią w popiole (na to czekają wszyscy).
pyszna jest także kaszanka zawinięta w folię z cebulką.
oczywiście nie obejdzie się bez deseru, w zależności od zapasów w
spiżarni, serwujemy:
banany z grila, którym rozcinamy skórkę i w owoc wtykamy kawałeczki czekoladki gorzkiej koniecznie, i układamy na grilu, coś pysznego gdy czsekoladka się rozpuszcza.
ananas grilowany- polany ajerkoniakiem, obłędny, a w wersji dla dzieci z czekoladą, lub sosem malinowym.
Kocham z grilla karkówkę w miodzie,
Bo zawsze smakuje, przy każdej pogodzie!
Polecam ją wszystkim z całego serducha,
Zadowoli ona każdego grillowego łasucha!
Ależ mi się zamarzyło o takim grillowaniu,
Że aż zaśliniłam klawiaturę przy wiersza pisaniu!
Pamiętam jak mnie zaskoczyły dwie rzeczy (i jeśli tylko mam taką sposobność robię je podczas grilla). To były owoce i warzywa z grilla.
Owoce – mango i ananas. Obie robiło się tak samo, ale chyba pokrojone w plasterki też zdałyby egzamin. A mianowicie: odkrawamy kawałek ze skórką, nacinamy w kratkę ale tak, żeby nie uszkodzić skórki. I miąższem kładziemy na grilla. Kiedy jest już gotowe (lekko podrumienione i miękkie) – „wyciskamy” jakby ten miąższ od dołu i wyginamy tak, żeby „wyszły na wierzch” ponacinane kwadraciki, tworząc w ten sposób coś na kształt kolców u „jeża” 🙂
Warzywa – papryka z serem feta. Z papryki wycinamy spory kawałek tak, żeby jedna z jej „fałdek” tworzyła coś a la miseczkę, do której wkłada się fetę i dodaje ziół.
No i pomidor bez miąższu, z serem mozzarella i bazylią, które wkłada się do środka. Oczywiście do warzyw daje się też sól i pieprz.
Ale ostatnia rzecz, to kanapka z grilla. Coś niesamowitego! Kawałek piersi z kurczaka obrabia się na grillu – jak pierś z kurczaka, w przyprawach. Ale zdejmuje go ciut wcześniej. Potem nakłada na to – w zasadzie co się chce. Ważne, żeby dać trochę warzyw, ale po jednym większym kawałku: papryka, ogórek, cukinia lub bakłażan, oliwki przepołowione na pół i przykryć to grubym plastrem sera mozzarella. Można na to dać kawałek chleba – akurat się przypiecze. I tak się to grilluje kilka minut. Najwyżej 5. I gotowe – ge-nial-ne! 🙂
W dniu wczorajszym zrobiłem Łososia, który wcześniej leżał a marynacie ziołowej (posiekane świeże zioła, otarta skórka limonki i czosnek) następnie zawinąłem go w złotko jak świstak dodając sos jogurtowy (jogurt grecki,oliwa, sól i pieprz)…25 minut na grillu i w ustach miałem niebo, rozpływające się delikatne kawałki łososia po jogurtową pierzynką…
Z grillowaniem na świeżym powietrzu kojarzą mi się moi serdeczni znajomi, świetna atmosfera oraz historie z życia wzięte, bo życie pisze najdziwniejsze historie takie jak ta autentyczna:
Mój znajomy spotykał się kiedyś z dziewczyną (bardzo sympatyczną, ale mało rozgarniętą). Wprowadziła się do jego mieszkania w Warszawie. Znajomy miał starego wilczura, do którego był bardzo przywiązany. Pewnego razu musiał wyjechać na tydzień w delegację i pies został na dłużej pod opieką sympatycznej dziewczyny. Niestety w trakcie tego tygodnia pies zdechł ze starości. Dziewczyna, gdy zobaczyła rano nieżywego wilczura na podłodze, wpadła w panikę. Nie wiedząc co robić przestała myśleć logicznie (zresztą myślenie logiczne nigdy nie było jej mocną stroną). Pierwsze co wpadło jej do głowy to zawieźć psa do schroniska dla zwierząt z prośbą o pomoc. Wyciągnęła starą, dużą walizę i zapakowała zdechłego wilczura do środka. Dotargała walizę na przystanek autobusowy. Gdy podjechał autobus jakiś mężczyzna pomógł jej wnieść ciężką walizę do środka i przysiadł się do dziewczyny. Zagadnął i zapytał co takiego dziewczyna wiezie, że walizka jest aż tak ciężka. Głupio było jej przyznać się do prawdy, więc powiedziała, że w walizce wiezie komputer stacjonarny do swojego brata. W pewnym momencie autobus zatrzymał się na kolejnym z przystanków. Mężczyzna zerwał się nagle z siedzenia, chwycił za walizę i wybiegł z nią z autobusu. Dziewczyna nawet nie próbowała wzywać pomocy ani go gonić… Bo i po co? 😉
[…] czas, żeby wybrać zwycięzcę konkursu z marką Philips i zdecydować kto otrzyma świetny zdrowy […]