Długo nie mogłem zebrać się do napisania wpisu o przygotowaniach do Maratonu Warszawskiego, który odbędzie się w ostatnią niedzielę września. Początkowo myślałem, że będzie to dla mnie pomoc, abym znalazł motywację do treningów. Natomiast z początkiem maja motywacja odnalazła się i trochę zmienił się mój trening. Hmm…, nawet chyba nie trochę, a bardzo! Na ile się zmienił? Coraz częściej widzę na budziku taki widok

IMG_20160603_043025

Nie ukrywam, że sam się sobie dziwię, bo lubię spać. Natomiast mam coś takiego, że do wielu rzeczy podchodzę projektowo – jest hasło, że jedziemy z koksem, zakładam klapy na oczy i hajda! Tak samo jest z treningami. Jeśli wieczór po pracy mam zajęty, wstaję o świcie i robię swoje. Jest tylko jeden minus biegania o 5:30. Otóż nie jestem w stanie biegać drugiego zakresu czy interwałów. Do takiego treningu muszę mieć w nogach, płucach i sercu trochę dziennej aktywności. Ale podbiegi czy przebieżki mogę śmiało robić. Wybieganie też jest dobrym treningiem (dziś zrobiłem np. 15km), choć po Lesie Kabackim, o świcie, biegam często z duszą na ramieniu. Prawie za każdym razem spotykam rodzinę dzików czy saren i często muszę zmieniać moją trasę, aby nie przeciąć się z trasą ich wędrówki

Bieganie rodzinne z Jankiem

Pisałem o zasadniczej zmianie w treningach. Biegam już cztery razy w tygodniu (dawniej były to „jedynie” trzy dni) i naprawdę czuję to w nogach. Dzienniczek treningowy też to czuje, bo mój tygodniowy kilometraż skoczył z okolic 32-38km na okolice 48-50km. A pewnie jeszcze pojawi się liczba 60km, w szczytowym okresie. Wracając do tematu nóg, to są one zmęczone, a i ja jestem bardziej senny

Jak wyglądają same treningi? Podstawą jest zmiana myślenia, że nie trenuję do biegu na 30km, ale trenuję do biegu rozpoczynającego się po 30-tym kilometrze!

20160507_094419

Jak to wygląda w praktyce? Na obecną chwilę kluczem wtorkowego treningu są podbiegi. Po nich, w ramach odpoczynku 😉 we środę robię bieg z narastającą prędkością – dłuższe odcinki biegane coraz prędzej, bez żadnej przerwy. Często już w połowie środowego treningu biegnę na miękkich nogach, ale tempo trzymam i cieszę się ze zbliżającego końca. Kolejnym dniem biegania jest sobota, kiedy mam interwały na krótszych dystansach (od 100m do 500m) w dużej ilości. Wybieram pobliską bieżnię tartanową, która pomaga utrzymać tempo i nie szarpać. Na moje szczęście podczas tego treningu jest przerwa, ale w… truchcie. Początkowo jest łatwo, ale im dłużej trwa ten trening, tym trudniej. Boli, ale jest satysfakcja! Potem już tylko niedziela i ponownie bieganie na zmęczonych nogach. Na szczęście jest to długie wybieganie. Ponownie miękkie nogi od połowy treningu, ale po zakończeniu jest satysfakcja dobrze wykonanej roboty

FB_IMG_1459610783510

Ale bieganie to nie wszystko! Oprócz ćwiczeń dwa-trzy razy w tygodniu (pompki, core stability, przysiady, ćwiczenia na poduszkach równoważnych zwanych „beretami” i zabawa hantlami), pilnuję rolowania się i rozciągania. Uwielbiam się rozciągać i rolować! Mam wrażenie, jakbym upuszczał ze swoich nóg zwały ołowiu. Na mnie to działa. I na mięśnie i na głowę, która to otrzymuje sygnał, że wszystko jest O.K.

jfomicki-140628-3397

Czy jestem zadowolony ze zmiany specyfiki treningu? Bardzo! Nie ma monotonii, którą aplikowałem sobie, samemu układając plan treningowy. Dawniej były podbiegi, drugi zakres i wybieganie. I tak przez kilkanaście tygodni. Tymczasem teraz na każdym treningu coś się dzieje! Nawet na wybieganiu, bo mam przyspieszać zbliżając się do końca treningu. Wiem, że będę miał treningi jakościowe, a nie ilościowe. Tak więc nie będę „klepał” sobotniego wybiegania w postaci 28km, które to stanowiłoby de facto aż 75% objętości tygodniowego treningu. Będzie mniej, ale np. coraz szybciej. Dodatkowo widzę, że wiele „siedzi” w głowie. Jeszcze w połowie kwietnia nie wyobrażałem sobie, że jestem w stanie biegać dzień po dniu robiąc mocny trening

Czy wytrwam w tym? Mam nadzieję, że tak. Oby kontuzje mnie omijały i… oby Ola dalej wspierała mnie w bieganiu, tak jak robi to teraz. Olu, dziękuję Ci 🙂

Ola i Janek po biegu

A Wy trzymajcie za mnie kciuki! 🙂

Każdy ma swoje Rio. 112 dni do Maratonu Warszawskiego

Tagi: , , , ,