Rozpoczyna się na blogach kampania Ramy. Jest to dobra okazja, żeby rozwiać wątpliwości tych, którzy obawiają się tej margaryny do smarowania pieczywa. Dziś przedstawiam fakty (konsultowane z dietetyczką nie związaną z producentem Ramy), a każdy sam może zdecydować.
Czy Rama jest bezpieczna?
Jakiś czas temu wiele osób obawiało się (i słusznie!) zawartych w margarynie izomerów trans. Są to niebezpieczne związki, których w diecie należy zdecydowanie unikać. Dziś ten problem już w zasadzie nie istnieje. Zmieniła się technologia produkcji i dziś nie stosuje się już utwardzania olejów wodorem, co mogłoby powodować powstawanie tłuszczów typu trans, tylko miesza się oleje ciekłe z twardymi. Szukajcie w sklepie margaryn, które mają zaznaczoną zawartość kwasów trans. Margaryny „beztransowe” zawierają mniej niż 1 gram na 100 gramów produktu.
Czy Rama jest zdrowa?
Rama produkowana jest z trzech olejów roślinnych. Zawiera niezbędne, nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6. Jest wzbogacona witaminami A, D, E, rozpuszczalnymi w tłuszczach. Tłuszcze zawarte w Ramie pomagają we wchłanianiu tych witamin także z innych potraw.
Jaki wpływ ma Rama na organizm dziecka?
Dobrze jest, jeśli dieta dzieci jest urozmaicona i zawiera zarówno tłuszcze zwierzęce jak i roślinne.
Niezbędne kwasy tłuszczowe biorą udział w procesie budowy komórek, dlatego potrzebują ich dzieci w czasie szybkiego wzrostu. Korzystnie wpływają na stan skóry, wzrok, krzepliwość krwi, pracę hormonów, a także na rozwój intelektualny i odporność naszego malucha. Kilkuletnie dziecko powinno otrzymywać z tłuszczów 30% energii dziennie. Trzeba je jeść w odpowiednich proporcjach i unikać tych niezdrowych. Już cztery kromki pieczywa posmarowanego margaryną Rama, zaspokajają znaczącą część dziennego zapotrzebowania na niezbędne kwasy tłuszczowe (omega-3 i omega-6) oraz witaminy A, D, E.
Zapraszam Was do śledzenia tej kampanii. W następnym wpisie napiszę Wam dlaczego moje dzieci jadają kanapki z Ramą. Będzie też konkurs, w którym będzie można wygrać książkę Superniani, czyli Doroty Zawadzkiej.
A dziś żegna Was kanapkowy stwór swoim promiennym uśmiechem 😉
Tagi: dla dzieci
Do zobaczenia kanapkowy stworze:)
Aniu, już go nie zobaczysz! Został pożarty zaraz po zrobieniu zdjęć! Jak zrobimy następne, to damy znać 🙂
Hahaha, ale śmieszny! 😀 Fajoooowy!
Tastefully, 🙂 Dołączam się do radości.
uwielbiam bawic sie jedzeniem w takie kanapki 😀 I czesto je sama robie dla siebie 😉
Kuchareczko, ja też lubię się bawić i układać fajne kanapki, ale jakoś stworów dla siebie jeszcze nie robiłam 😉