Stali Czytelnicy wiedzą, że w październiku brałam udział w finale Mrs.Sporty 2015. Z całej Polski wybranych zostało 12 pań, których historie zostały uznane za najciekawsze. Jeszcze raz dziękuję Wam za wsparcie podczas głosowania! 🙂 Spotkałyśmy się na finale w Warszawie, w czasie którego uczestniczyłyśmy w wielu atrakcjach.
Centralnym punktem finału była profesjonalna sesja zdjęciowa oraz wywiad filmowy z każdą z uczestniczek. Pierwsze moje zaskoczenie to takie, że zarządzono całkiem mocny makijaż dla mnie. Nawet od święta nie maluję się tak mocno, tymczasem tu, do sportowego stroju miałam wyraźny makijaż i częściowo rozpuszczone włosy. Kolejnym zaskoczeniem były kolory strojów, które proponowała mi nasza stylistka. Zawsze omijałam tego typu barwy na półkach sklepowych. Teraz zgadzam się, że w takim trochę „żarówiastym” zielonym całkiem mi do twarzy. Zdziwiło mnie też, że tak pasuje do mnie kolor szary i jasnoniebieski. Będę i takich kolorów wypatrywać, szczególnie przy zakupie strojów sportowych. Ostatecznie w czasie sesji miałam na sobie bluzkę w kolorze, na który nigdy wcześniej nie zwróciłabym uwagi, i to nałożoną na lewą stronę, bo tu kolor miał lepszy odcień. Na zdjęciach oczywiście tego nie widać, ale Wy już wiecie 😉
Ponieważ wszystkie „modelki” były zwykłymi dziewczynami, atmosfera szybko stała się raczej wesoła niż profesjonalna. Dla ostatecznego efektu pewnie to tylko lepiej 😉 Niby to tylko zdjęcia, ale lekki stres jednak był. Kiedy okazało się, że trudno mi zachowywać się na planie na luzie, pomocna okazała się mała lampka wina. Dobrze na mnie zadziałała, kiedy w kolejnych ustawieniach musiałam mocno wyciągać szyję – do góry i jednocześnie do przodu – a przy tym wszystkim nadal się uśmiechać… naturalnie!
A teraz czas na efekt końcowy sesji. Zobaczcie profesjonalne zdjęcia oraz film, który został nagrany w czasie sesji i wywiadów. Ciekawe co myślicie o moim mocnym makijażu na filmie? Dla mnie za mocny, za to na zdjęciach mi nie przeszkadza.
Oprócz sesji zdjęciowej miałyśmy kilka innych atrakcji. Był czas w SPA. Zaraz przy wejściu witały nas lampki wina. Mogłyśmy poleżeć pod specjalną lampą, w cieple i delikatnym świetle, jak na plaży. Poza tym do naszej dyspozycji było jackuzzi, dwie sauny, oraz masażystki. To był cudowny czas relaksu!
Zawitałyśmy też do kilku warszawskich restauracji, co mnie – jako blogerkę kulinarną – oczywiście bardzo zainteresowało.
Na wieczorku zapoznawczym spotkałyśmy się w restauracji Think Love Juices na Saskiej Kępie. Miałyśmy okazję spróbować wielu lekkich wegańskich specjałów oraz pysznych koktajli inspirujących kompozycjami smakowymi. Mi najbardziej posmakował chutnej z czerwonej cebuli, delikatnie uduszonej do miękkości, dzięki czemu straciła całą ostrość, a zyskała łagodną słodycz.
Uroczystą kolację świętowałyśmy w restauracji Warszawa Wschodnia. Tu czekała nas niespodzianka, ponieważ na początku spotkania, na nasze wieczorowe stroje założyłyśmy fartuchy i same ulepiłyśmy pierogi, które później podano nam do stołu. Próbowałyśmy dwóch rodzajów – pierogów ruskich oraz z farszem z pieczonej kaczki. Oba cudowne! Przy okazji trzymałam w rękach wałek jeszcze większy od mojego domowego wałka. Poza tym wszystkie dania były bardzo dopracowane, obsługa miła i otwarta na nietypowe zamówienia.
Na pożegnanie zjadłyśmy obiad w restauracji w Pałacu Kultury i Nauki. Tu atmosfera była już bardzo swobodna, a jedzenie proste i smaczne.
Swietny artykul, sami lubimy sport, podobnie jak kazda aktywnosc fizyczna. Przy okazji polecamy takze: koszulki patriotyczne