Nie lubię siedzieć czy stać w miejscu. Wybieram aktywność. Miewałam przerwy w uprawianiu sportów, traciłam motywację, ale zawsze na koniec wracałam. Ewentualnie zmieniając rodzaj aktywności fizycznej. Janek biega, jest maratończykiem. Nasze starsze córki są w klasach sportowych. Wszyscy lubimy się ruszać. Chciałabym podzielić się z Wami tą naszą fascynacją aktywnym trybem życia.
Kto choć raz zaczął coś trenować, ten wie, że endorfiny uwalniane po wysiłku są uzależniające. Dlatego tyle osób coś ćwiczy i dlatego nadal im się chce. Mnie od zawsze kręcił taniec, ale różne przeciwności losu sprawiły, że nie udało mi się trenować go bardziej intensywnie, choć chciałam i ja i moi instruktorzy. Jednak ta historia ma dobre zakończenie, bo nadarzyła się okazja do trenowania tańca latynoamerykańskiego, kiedy już miałam dwie córki. A to oznacza, że na ukochany sport nigdy nie jest za późno, wystarczy być otwartym.
Po kilku latach tańczenia znowu musiałam zrezygnować. I natychmiast pojawiła się kolejna możliwość: ćwiczenia w klubie sportowym. Dopiero tutaj udało mi się skutecznie schudnąć, bo zaczęłam ćwiczyć kilka razy w tygodniu. Do tego dostałam podpowiedzi jak się odżywiać, aby schudnąć, nie odmawiając sobie przyjemności z jedzenia. O zdrowej diecie możecie poczytać w oddzielnej serii wpisów.
Ostatnio doszła mi nowa forma ruszania się: bieganie. A raczej na początku powolne truchtanie, czyli slow jogging, o którym już wspominałam i pewnie jeszcze napiszę. Kiedy już się polubiłam z truchtaniem, Janek postanowił skorzystać ze sprzyjających okoliczności i zaprosił mnie na wspólne treningi biegowe. Na razie dopiero zaczynam. Potrafię potruchtać dłużej niż pół godziny, ale truchtać w tempie Janka mogę najwyżej minutę, dwie. Jednak nie zamierzam się poddawać. Celem są wspólne treningi z Jankiem. Przy czym dla mnie to będą treningi mocne, a dla niego pewnie rozgrzewka 😉
Zakładam, że wpisy z serii AKTYWNIE pomogą także mi samej podtrzymać motywację do dalszych ćwiczeń. A czy Wy macie swoje ulubione aktywności fizyczne i czy udaje się Wam je podejmować, czy pozostają w strefie marzeń?
No oczywiście, że mamy. Wiesz, że się zastanawiałam nad serią podobnych wpisów u siebie? Tylko jakoś nie wiem czy to u mnie pasuje.
Kabamaiga, chętnie bym poczytała taka serię u Ciebie 🙂 Jeśli to Twoja pasja, to moim zdaniem pasuje 🙂
Mogę dołączyć. ..też zaczynam ; -)
Jasne! 🙂
Kabamaiga
a pisz, czemu ma nie pasować? 🙂 Chcesz się podzielić, to się podziel 🙂
Olu
będę śledził Twoje aktywności 🙂 Powodzenia 🙂
Piotr
Piotr, dzięki! 🙂
Brawo. Jedzenie ma sens jeżeli służy aktywności.
Wybredny, dokładnie 🙂 I nawet odwrotnie też to działa 😉