Hollokoi Mihaly Tokaji Furmint Semi SweetWino na każdą okazję. Naprawdę! I do cioci na imieniny (a ciocia, jak to ciocia, szerokim łukiem omija wina, bo „są kwaśne i cierpkie…”), i na spotkanie ze znajomymi, kiedy to wino ma stanowić otoczkę, a nie esencję spotkania. Takim właśnie winem jest półsłodka wersja Tokaju. Wiem, niektórzy powiedzą, że semi sweet to jakby czegoś brakło… Mam podobnie, ale tutaj wino mi się naprawdę spodobało

My raczyliśmy się tą butelką na spotkaniu u znajomych, kiedy to głównym tematem było bieganie. Taki wieczór, podczas którego opowiadaliśmy sobie śmieszne biegowe historie, przedstawialiśmy plany startowe na rok 2017 i polecaliśmy sobie trasy „na życiówkę”. Wino było jedną z części naszego spotkania. Dla mnie osobiście, udaną częścią

Nos

Na pewno trzeba pozwolić winu złapać trochę tlenu. Tak więc śmiało otwieramy ze 25 minut przed podaniem. Dlaczego tak robimy? Aby móc wyczuć naprawdę przyjemne aromaty. Mamy solidną ilość żółtego jabłka, nutę kwiatową, aby po chwila całość zdominowała szalenie przyjemna śliwka

Usta

Zdecydowana przewaga śliwki i mirabelki, do których dochodzą nuty słodkiej gruszki. Całość lekko oleista i o niskiej kwasowości. Ciocia, jak się skusi spróbować, będzie zachwycona. A jak spyta o cenę, to 25zł

Co ciekawe, nie przeszkadzała mi tutaj półsłodkość tego wina. Powiem więcej, spodobała mi się. Zwykle wina półsłodkie kojarzą mi się z koniecznością wyszukiwania słodyczy z etykiety, a tutaj to semi sweet odczuwa się w przyjemny sposób

Kuchnia

Na pewno sprawdzi się pite samo w sobie. Bez cienia wątpliwości. Kulinarnie czuję tutaj sałatki, natomiast zdecydowanie poszedłbym w słodycze i desery. Taka szarlotka czy sernik… albo ciasto owocowe…

Swego czasu do Tokaju polecono mi niebieskopleśniowe sery i powiem, że chętnie bym takiego połączenia spróbował. I jeszcze sushi, ale tutaj musiałoby być solidnie schłodzone

Tagi: ,