Bock KekfrankosOstatnie z czterech win, które miałem przyjemność degustować dzięki przesyłce od Wino Tokaj. Na koniec ostał się Kekfrankos – jeden z najpopularniejszych szczepów na Węgrzech. Niestety, mam mieszane odczucia w stosunku do tego wina…

Nos

Zdecydowanie czerwony owoc. Jest czerwona porzeczki, jest także i wiśnia. Nos wypełnia również nieśmiała, choć przyjemna nuta pieprzu, a gdzieś na horyzoncie, po jakimś czasie, pojawia się śliwka

Usta

Owocowe, wsparte wspomnianą przyprawą. Sucha i niezbyt mocna tanina, kwasowość raczej na niższych poziomach mocy. Wino nie posiada jakiegoś długiego końca i raczej głośno „woła” o połączenie go z jedzeniem

Importem podaje, że wino jest aksamitne i eleganckie. Osobiście nie znalazłem w nim jakiejś szczególnej elegancji. Degustując „w ciemno” nie pomyślałbym, że mam do czynienia z etykietą wartą 47 złotych. Dla mnie jedno z takich win, o których, po wypiciu, się zapomina. Bezpiecznie określiłbym je mianem wina kulinarnego – okaże się być lepszym w połączeniu z potrawą, niż pite samo w sobie

Kuchnia

Przy czym stanie się ciekawsze? Połączyłem go z klasyczną włoską pastą pomidorową, w której „pływały” cebula i czosnek. Wino zyskało mocy i pokazało charakter. Takie same odczucia miałem w połączeniu z serem Bursztyn. Uważam, że rewelacyjnie sprawdzi się także z lekkimi mięsami, drobiem z grilla, a bardzo dobrym rozwiązaniem może być połączenie go z pizzą. Mocno przyprawionego gulaszu może nie unieść 🙁

Słowo podsumowania? Jeśli szukasz wina, za prawie 50zł, do picia solo – poszukaj innej etykiety. Jeśli masz sentyment do Węgier, chcesz wydać prawie 50zł na wino z bratniego kraju, które połączysz z lżejszymi tematami mięsnymi czy pomidorowymi, wtedy można pomyśleć o tej butelce

Tagi: ,