Półsłodkie rodem z Australii. Wino, które można podać przy okazji spotkania rodzinnego, chęci spędzenia popołudnia nad książką czy przed telewizorem . Sprawdzi się także zabrane na piknik czy spacer po lesie w wiosenne dni
To takie wino, które się pije bez zagłębiania się w jego szczegóły. I dobrze, bo takie też są potrzebne
Koniecznie muszę dodać, że otwierając je, byłem lekko na NIE, jeszcze przed jego degustacją. Bo albo mamy wytrawne albo mamy słodkie – tak twierdziłem. Tymczasem…
W nosie mamy czerwone owoce z przewagą malin i słodkich czereśni
Usta faktycznie są półsłodkie, ale ta „połowiczność” nie męczy. To właśnie to pozytywne zaskoczenie, o którym pisałem powyżej. Dalej mamy czerwony owoc a całość jest bardzo łagodna i lekka
Idealne wino do picia samego w sobie a gdybym miał je sparować z jakąś potrawą, to za wskazówką importera, wybrałbym dania dobrze przyprawione
Tagi: Jacob's Creek, potrawa do wina
Zostaw komentarz