Na Chile nie trzeba mnie namawiać. Mówiąc językiem lotniskowym, to jedna z moich ulubionych destynacji winiarskich. 300 dni słońca w roku, przesympatyczne szczepy… Tak trzymać! 🙂
Carmenere to jeden z moich ulubionych szczepów czerwonych, tak więc z tym większą przyjemnością sięgnąłem po to solidnie beczkowe wino. Niestety producent nie podał okresu długości starzenia – wystarczyć musi informacja, że były to nowe i używane beczki z dębu francuskiego. Beczkę, sporą, absolutnie czuć
Mamy tutaj wino, jak w tytule posta, mięsiste i solidne. Jeśli ktoś lubi gęste wina, śmiało może sięgnąć po tę butelkę. Sporo owoców leśnych, jest także biały pieprz i fajny aromat fiołka połączony z tytoniem
Usta owocowe, w których czuć 14% alkoholu – warto otworzyć przed podaniem. Tanina jest przyjemna – odczuwalna, ale nie tłamsząca wina swoją mocą. Zaintrygowała mnie papryczka na podniebieniu, która bardzo ciekawie współgra z tytoniowym końcem wina
Kulinarnie postawiłbym przy dzikim ptactwie i klasycznej paście na bazie czerwonego sosu
Tagi: potrawa do wina
Zostaw komentarz