Jeśli realizuje się swoje marzenia, osiąga się zamierzony cel, to warto celebrować swoją radość. Warto zrobić coś, czego nie robi się zbyt często. W moim przypadku, warto otworzyć wielkie wino. Ba, wielkie… potężne i wyjątkowe!

O samym starcie w Maratonie Warszawskim możecie przeczytać TUTAJ, tak więc nie będę o nim pisał. A mógłbym 😉 Jeśli się wahacie czy poczytać o moim biegu, to może fotka Was zachęci 😀

Wspomniałem o wyjątkowej nagrodzie za realizację celu. Mając perspektywę t a k i e g o wina, łatwiej było mi biegać w listopadowe deszcze, grudniowe ciemności czy lutowe mrozy sięgające minus 12-tu stopni

Moją nagrodą był Supertoskan, ExcelsuS z roku 1999. Jest to kupaż dwóch szczepów: 60% cabernet sauvignon i 40% merlot

Już sama punktacja dla tego wina od Wine Spectator (90/100) miała zapowiedzieć wyjątkowe doznania. Także 18 miesięcy beczki zapowiadało niesamowitą przygodę, która miała mieć miejsce po biegu maratońskim

Wino dekantowałem dając mu odetchnąć dobrą godzinę. Dzięki temu miałem czas na powolną kąpiel i krótki odpoczynek. Po nalaniu do kieliszka pokazały się ceglane kolory. Głębokość barwy wprost przecudna… Urzekły mnie także aromaty tego wina. Już tutaj czuć złożoność i kompleksowość! Porzeczki, podsuszana śliwka i gliniana doniczka. Beczka daje znać gorzką czekoladą i tytoniem. W ustach jest harmonijne i bogate. Garbnik ułożony. Niesamowita długość wina – aż chciałoby się takie etykiety degustować częściej!

Kulinarnie zdecydowanie pod ciężkie mięsa i tylko pod takie dania bym polecał. To wino faktycznie wymaga niecodziennej potrawy. Tak więc widzę tutaj dziczyznę, jagnięcinę czy dzikie ptactwo pamiętając o otwarciu butelki dobrą godzinę przed podaniem

Gdybym miało określić to wino jednym stwierdzeniem, niech będzie ono takie: wino warte maratońskiego wysiłku

Tagi: , , ,