Wino ProseccoJakiś czas temu zauważyłem, że lubię bąbelki. Te delikatniejsze. Tak więc bliżej mi do frizzante niż spumante. A jeszcze jak frizzante jest dobrze schłodzone (jak na zdjęciu), to aż chce się żyć pić. Żyć i pić 🙂

Tym oto Prosecco rozpoczynaliśmy oglądanie spotkania Walia:Belgia. Wiem, przy takich drużynach raczej powinniśmy pójść w ciężkie i ciemne piwa. Preferuję wina – zostaliśmy przy solidnym orzeźwieniu rodem z północnych Włoch

Przyznam, że nie spodziewałem się zbyt wielkich doznań po tej butelce. 18zł za Prosecco nie powinno wróżyć nic dobrego. Ale… uwielbiam być pozytywnie zaskakiwanym. Winiarsko! W życiu nie jestem raczej fanem niespodzianek

Co my tu mamy? Słomkowa barwa z zielonymi refleksami

Nos bardzo szczodry. Już po otwarciu butelki, to Prosecco aż chce być wąchane. I warto się temu poddać, bo mamy bardzo przyjemne cytrusy, kwiaty i jabłka

Dlaczego preferuję frizzante? Bo bąbelki, w przeciwieństwie do spumante, mnie nie zatykają. Nie mam także wrażenia inwazji potężnie musującej cieczy. Wracając do przyjemności, usta z dominującą nutą jabłka, wspartą cytrusami. Niska kwasowość… Wszystko to powoduje, że chętnie jeszcze sięgnę po tę butelkę

Do czego bym podał? Aperitif, zdecydowanie. Super do picia samego w sobie. Balkon, leżak, książka i kieliszek Prosecco. Dobrze schłodzonego! (okolice 8 stopni). Piknik? Bez dwóch zdań! A kulinarnie? Owoce morza i sałatka – trafiony i od razu zatopiony

Tagi: