Zakopane w biegu, czyli wyjazd, podczas którego przede wszystkim biegam. A jak nie biegam, to wędruję po górach. I na pewno nie pijam alkoholu. W poniedziałek, podczas Europejskich Targów Produktów Regionalnych, zrobiłem jednak wyjątek. Zatrzymałem się przy Stacji Winiarskiej Michałowice, chwilkę porozmawiałem z właścicielami i… na dwa kwadranse zawiesiłem abstynencję 🙂

20160815_135049

Spodobała mi się idea ich działalności. Stacja Winiarska, to firma rodzinna, która zajmuje się winem, z pasji. Tak jak sami mówią, to wino do posiłku, na balkon w słoneczny dzień, do książki czy spotkania ze znajomymi. Co ciekawe, ich wszystkie wina (pochodzą ze Słowacji, Macedonii i Węgier) nalewane są z kranów. Ja akurat, ze względu na ich „gościnne występy” w Zakopanem, miałem okazje próbować win nalewanych z kegów

Jak sami powiedzieli, takie krany, dają możliwość wypróbowania wina, bez konieczności kupowania całej butelki. Coś w tym jest – człowiek weźmie to, które zrobiło na nim wrażenie

20160815_140059

Wiem, że wielu powie, że to nie o to chodzi, ale… pamiętam połowę lat 80-tych i moje wakacje we Francji. Miałem okazję być w winnicy. Pamiętam, że kupowane wina, często były nalewane do butelek i gąsiorów, właśnie ze ściennych kranów. Wiem, że to nie ta otoczka, inna etykieta, brak emocji związanych z akcją „korkociąg”, ale… czasem mam ochotę napić się wina dla samego wina. Bez zastanawiania się nad nasłonecznieniem, ilością cukru czy przewagą rocznika 2014 nad rocznikiem 2013. (gwoli ścisłości, tu wina mają 1-1,5 roku)

Podobne wspomnienia mam z któregoś z wakacyjnych pobytów we Włoszech. Tam wiele osób przyjeżdża z własnym szkłem, w które nalewane jest „ze ściany” wino. I jeszcze dostaje ręcznie wypisaną etykietę 🙂 Tutaj etykiety mają takową postać

20160815_135655

Spróbowałem pięciu białych win i jednego czerwonego, za które z resztą otrzymali nagrodę (macedońskie wino z czerwonej porzeczki)

Spodobało mi się słowackie Chardonnay – przyjemne, codzienne wino. Niska kwasowość, lekkie owoce – wino zarówno do posiłku, jak i do spokojnego „sączenia”

Do suchej babki, której nie jestem fanem (lubię ciasta „mokre”) podałbym wytrawnego Węgra, czyli Tokaji Furmint. Owoce takie, jak lubię. Jest brzoskwinia, jest i morela. Pojawiła się przyprawa z nutką orientalną. Przyjemny, ciepły finisz. Super!

Spróbowałem Tokaji Muskat (półwytrawne z Węgier) – kwiaty, kwiaty. Czyli jaśmin, bez, róża. Całość wsparta słodyczą mango. Delikatne, kwiatowe. Takie na co dzień. Po nim przeszliśmy do półsłoskiego Muskatu. Tutaj już mamy owoce, które zastępują ww. kwiatowość. Lekkie, z nutą orzechów pini na finiszu. Bardzo przyjemna słodycz

20160815_135705

Moje spotkanie kończyłem słowackim Rizlingiem. Tutaj, jak na ten szczep przystało, solidna kwasowość. Oczywiście jabłka, przyjemne liczi. W sam raz do posiłku, jak i do udania się, z kubeczkiem w dłoni, w stronę zakopiańskich busików 🙂

Stacja Winiarska – dziękuję za spotkanie. To była przyjemność