Zwykle jest tak, że jeśli ktoś mówi „gewurztraminer”, moje pierwsze skojarzenie, to róża i liczi. Zwykłe, zdrowe skojarzenie. Tymczasem tutaj mamy zupełnie inne doznania. Owszem, pojawia się róża, ale nie w aromatach płynących z kieliszka, a w doznaniach smakowych. I nie jest to pierwsza nuta, którą się wyczuje. Nie chcę byście myśleli, że coś z tym winem jest nie tak – gdyby tak było, nie trafiłoby na bloga
W kieliszku otrzymujemy wino o słomkowej barwie ze złotymi refleksami. Na dobrą sprawę, śmiało można napisać, że bliżej tutaj barwie złotej, niż słomkowej
Nos jest raczony aromatami winogron, kwiatów, pojawia się także brzoskwinia i nieco miodu. W lekko musujących ustach mamy oczekiwaną różę z liczi, choć nuty kwiatowe i ziołowe nie dają o sobie zapomnieć. Dlaczego lubię szczep gewurztraminer? Bo jest kremowy, z solidnym ciałem i niską kwasowością. To takie wino, które można sączyć samo w sobie i absolutnie nie skieruje nas w stronę kuchni. Z racji, ze jestem łasuchem, podoba mi się jego słodycz, którą serwuje degustującym
Co warto podać do tego wina? Jeśli nie chcesz, śmiało pij samo w sobie. Jeśli chciałbyś postawić tę etykietę przy jakimś daniu, niech to będzie kuchnia meksykańska lub chińska. Wino sprawdzi się także z daniami pikantnymi, tłustą rybą czy np. wieprzowiną
Tagi: potrawa do wina
Zostaw komentarz