Od czasu do czasu dobrze jest spędzić trochę czasu tylko we dwoje. Kiedy tylko nadarzyła się taka okazja, zdecydowaliśmy się z Jankiem pojechać w Góry Świętokrzyskie. Okolica sprzyja spacerom i długim wędrówkom, więc polecam je osobom lubiącym odpoczywać spacerując.
W drodze – kawa
Zaczęliśmy świętowanie wspólnego wyjazdu już w drodze. Wypiliśmy pyszną kawę i zjedliśmy ciacho czekoladowe. Przy okazji przekonaliśmy się, że kawa w McCafé jest dużo lepsza niż ta sama kawa w McDonald’s.
Pierwszy spacer – Łysica
Po przyjeździe ruszyliśmy w trasę – szybkim krokiem pod górę na Łysicę, krótki postój i dalej szlakiem do Przełęczy Świętego Mikołaja. Od Łysicy trasa była typowo spacerowa, więc upłynęła nam na dłuuugich rozmowach na wszystkie zaległe tematy, na które trudno znaleźć wystarczająco dużo czasu i spokoju na co dzień.
Obiad – włoska pizza
Prosto z trasy poszliśmy coś zjeść. Wybraliśmy lokal polecany przez internautów – Pizzerię „Słońce Sycylii” w Świętej Katarzynie. Właścicielem jest Włoch pochodzący z Sycylii. Warto było podejść ten dodatkowy kilometr, bo pizzę podają tu na cieniutkim cieście z dobrze dobraną ilością dodatków, skropioną porządną oliwą. Miałam wielką ochotę na granitę, do której mocno zachęcało menu, jednak okazało się, że w zimne dni nie ma tej opcji, bo wszystko musi być świeżo przygotowane, a w takie dni nie byłoby zbyt wielu chętnych na zimny deser. Podoba mi się takie podejście do sprawy 🙂
Piknik
Wieczorny piknik przy słodkim winie i odpowiednio dobranym deserze to najlepsze zwieńczenie tego dnia. Piliśmy słodkie białe wino podane z kruchymi babeczkami, wypełnionymi kremem z mascarpone oraz jogurtu naturalnego, a zwieńczonymi malinami i borówkami. Deser niezbyt słodki, ze świeżymi owocami był idealny do tego lekkiego wina.
Drugi spacer: Łysica – Święty Krzyż – Łysica
Spacer w kolejnym dniu, to już raczej intensywna wędrówka i niezłe wyzwanie, jeśli chodzi o długość trasy. Po przejściu ponad 17 kilometrów ze Świętej Katarzyny na Święty Krzyż uznałam, że nie mam potrzeby iść dalej. Jednak Janek, który najczęściej biega na dystansach 10 i 20 kilometrów, chciał bardziej się zmęczyć. Dałam radę mu towarzyszyć, ale następnym razem się nie piszę 😉
Wkrótce napiszę Wam o samej trasie i o wszystkich zaskoczeniach na niej. Generalnie nie należy się sugerować przewidywanym czasem wędrówki podawanym na kierunkowskazach.
Obiad – włoska pizza i granita
Na ostatnim etapie wędrówki przy siłach utrzymywała mnie myśl o pizzy i granicie. Znowu dotarliśmy do pizzerii i poznaliśmy kolejne smaki pizzy. Tym razem była też granita. Wypróbowaliśmy truskawkową i kawową. Zdecydowanie polecamy tą pierwszą. Druga jest mocno kawowa, niezbyt słodka, więc poleciłabym ją tylko osobom, które lubią dużą mocną kawę.
Czy muszę dodawać, że po powrocie z pizzy padłam, a rano miałam potężne zakwasy? 😉
Pomijając to, jak się czuły moje mięśnie, wyjazd uznaję za bardzo udany, bo chwile tylko we dwoje są potrzebne, niezależnie od stażu małżeńskiego. A Góry Świętokrzyskie to idealne miejsce na wspólne spacery i rozmowy.
Tagi: borówki, jogurt naturalny, maliny, mascarpone
☺ kolejnych staży małżeńskich i takich przyjemności życzę
ana
Ana, bardzo dziękujemy 🙂
Oj Olu , ale mi wspomnienia przywołałaś…. Na Łysicy byłam podczas Rajdu Świętokrzyskiego na studiach 🙂 i jadłam tam rajdową grochowke 🙂 Mam zdjęcia chyba w tym samym miejscu 🙂
Grażynko, zaraz dodam kolejny wpis o Górach Świętokrzyskich, gdybyś chciała sobie jeszcze powspominać 🙂
Takie wspomnienia z czasów studenckich są fajne. Grochówka rajdowa zjedzona po długim marszu musiała smakować wyśmienicie 🙂
nam zwykła pomidorowa tak posmakowała, że chyba przeprosze sie z zupami…