Czerwiec. Mniej się działo, spokojniej niż w maju. Szkoła powoli dobiegła końca, tak więc rano można dłużej pospać. I ślub przyjaciela. To chyba główne wydarzenia czerwca

Ślub i wesele

Wspomniany ślub miał miejsce w pierwszy weekend czerwca. Przeżyłem go bardzo emocjonalnie, ale będąc świadkiem, trudno czuć się znudzonym czy spędzać czas jak na grzybach. Dodatkowo, na Mszy świętej, czytałem dwa czytania. Sami rozumiecie 🙂

No i wesele, na którym czułem się jak u siebie. Wszystko na spokojnie, bez spinania się. Z rodziną Młodych rozmawiałem jakbyśmy znali się od lat. I o to chodzi

Rewelacyjny dzień

40

Kilka dni po wspomnianym ślubie, oficjalnie wskoczyłem w kategorię M40. „Z przodu zmiana kodu” – jestem czterdziestolatkiem 🙂 Czy coś się zmieniło? Nie zauważyłem 😀

Wraz z Olą, mamy urodziny tego samego dnia. Dostaliśmy wspólny prezent z przeznaczeniem otworzenia go w ten wyjątkowy dzień. Popatrzcie co to było – w każdym razie prezent trafiony idealnie 🙂

Bieganie

Biegowo szło, choć przyplątało się przeciążenie kolana. Pierwsze kilka czy kilkanaście minut każdego treningu, to raczej oczekiwanie, aż rozgrzeje się wiązadło rzepki i mięśnia czworogłowego. Jak już znikało usztywnienie, można było robić swoje. Na szczęście wdrożyłem odpowiednie rozciąganie oraz zalecone ćwiczenia wzmacniające pośladki. Dzięki temu wszystko zaczęło, niestety powoli, wracać do normy. Cierpliwość i konsekwencja. I uśmiech ponownie pojawia się na twarzy

Kilometrażowo 198km, co jest moim najlepszym wynikiem „na nizinach”, czyli w miesiącu, w którym cały kilometraż wpadł bez wakacyjnego pobytu w Tatrach. A Tatry potrafią swoim wędrówkami dołożyć jeszcze kilkadziesiąt kilometrów… Ale lubię to i co roku wyczekuję wyjazdu na Krzeptówki

Treningowo czuję, że zaczęło się szybsze i dłuższe bieganie. I nawet deszcz schodzi na drugi plan mając w głowie konieczność podkręcenia tempa. Już zwykły trening potrafi mieć w sobie łącznie kilkanaście kilometrów. Podoba mi się to wydłużenie dystansu bardziej niż kilka kilometrów biegu ciągłego, który kompletnie mi nie idzie. Na szczęście ostatnio biegłem 18km BNP (Bieg z Narastającą Prędkością) oraz 3x 4km i tutaj jakoś sobie poradziłem. Choć mam świadomość, że zbyt szybkie zaczęcie szybkiego biegu może zrujnować dalszą część treningu czy zawodów, to nie zawsze potrafię zacząć z zaciągniętym hamulcem ręcznym

Brałem udział w jednych zawodach – Puchar Maratonu Warszawskiego na 15km. Po majowym Pucharze Maratonu Warszawskiego na 10km (47:55), chciałem zawalczyć o wynik w okolicach 1:12:30. Skąd taki plan? Chciałem tempo z 10km przedłużyć na piętnastkę. Pierwsze 3km nawet szło, ale potem siadłem kompletnie. Wynik prawie 1:16. Tragedia. Czułem, że kolejne zawody zacząłem zbyt szybko. Kompletnie uszło ze mnie powietrze – siłowo i mentalnie. Jak napiszę, że na wodopoju stawałem by napić się wody i izotoniku, to sami zrozumiecie zrezygnowanie…

Puchar Maratonu 15km

Są dwa plusy tego biegu: powyższa fotka z cyklu „dobra mina do złej gry” oraz losowanie nagród po biegu. Wylosowałem plecak biegowy i od razu zamieniłem się na słuchawki sportowe. Czuję, że mogę wkręcić się w bieganie krótkich, luźnych treningów z muzyką na uszach 🙂 Takie spokojne 8km z audiobook’iem może okazać się przyjemne

Wino

Jeśli chodzi o wino, to kilka butelek było naprawdę fajnych. Były dwa primitivo z Włoch. Pierwsze to Wanted Zin (jak Włoch nazywa szczep primitivo z amerykańska, to wiedz, że coś się dzieje 😉 ), drugie to 1 Uno. Tak więc jeśli szukasz wina do wieprzowiny, dziczyzny, hamburgera czy sosu grzybowego, śmiało 🙂 To bardzo dobry wybór pod kuchnię meksykańską i azjatycką oraz pod pastę bolońską

Spodobał mi się bardzo przyjemny kupaż z Francji – Arrogant Frog Tutti Frutti Blanc (mnogość szczepów w tym winie robi wrażenie 🙂 ). Ale królem wakacji zostanie szczep albarino. Na razie jedno doczekało się opisu (Monte Pio), dwa kolejne czekają. To rześkie, lekkie i cytrusowe wina – przyjemnie odświeżą w ciepłe dni a i kulinarnie sprawdzą się tematami morskimi, drobiem czy sałatkami

Tyle z czerwca. Dziś już lipiec – mam patent, jak biegowo przetrwać upalne dni. Niedzielne wybiegania robię w Lesie Kabackim około godziny 15-ej. Z jednej strony wśród drzew chłodniej, z drugiej czuje się ciepło dnia. Wierzę, że zaprocentuje to w ostatnią niedziele września

A to już coraz bliżej… 🙂

Tagi: