Jeśli ktoś spytałby mnie, jeszcze tydzień temu, czy warto sięgnąć po wina rumuńskie lub bułgarskie, odpowiedziałbym, że nie. Jakoś nie mam pozytywnych wspomnień winiarskich związanych z tymi krajami. Wyrosłem na winach Sophia. Rodzice nie byli piwni, mocniejszy kaliber też ich nie interesował. Jeśli był obiad proszony i dominowało mięso, na stole zawsze stało wino. Jakie były te Sophie? Melnik, Cabernet Sauvignon – obie butelki jakby podobne, z mocnym garbnikiem. Była także Sophia Blanc de Blanc (blą de blą 😉 ) – tutaj było jakby lepiej, ale kwasowość taka, że… Dodatkowo owocu nie za wiele. Tyle ze wspomnień z dzieciństwa czy okresu dojrzewania. Ale żeby nie było, mam i pozytywne wspomnienia związane z Rumunią czy Bułgarią. Gheorghe Hagi (Rumunia), Christo Stoiczkow (Bułgaria) – obaj świetni technicy, cudownie bijący rzuty wolne. Poeci boiska… ale o nie o tym 🙂
Czwartkowa degustacja win z najnowszej oferty Lidla pokazała mi, że samemu po bałkańskie wina bym nie sięgnął. Gdyby nie Lidl, alejkę z winami z tych krajów, ominąłbym szerokim łukiem. Tymczasem jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Owszem, degustowałem i takie, po które już nie sięgnę, ale pozytywnych odczuć i doznań mam w sobie wiele
Tradycyjnie przedstawiam te wina, które zrobiły na mnie wrażenie. Zaczynami od białych dodając, że to nie ja wymyślałem te nazwy 😉 Faktycznie, na niektórych można trenować swoją pamięć
Cramposie Selectionata Avincis Vila Dobrusa 2017. Pierwsze z dwóch białych win, które mi się spodobały. Mamy tutaj jasnosłomkowe wino z aromatami melona i ananasa. Nieco dalej trochę żółtego jabłka, kwiatów i słodkiego mango. Dobra kwasowość, równe i długie. Idealne pod klimaty drobiowe, ryby czy niezbyt twarde sery. Chętnie spróbowałbym z carbonarą
Sauvignon Blanc Via Coltul Pietrei Viile Metamorfosis 2016. To drugie z białych wino, które warto włożyć do koszyka. Typowe sauvignon blanc, tak więc mamy tutaj sporo agrestu, trawy oraz zielonego banana, także niezbyt słodkiego ananasa i grejpfruta. Spora kwasowość wsparta 13% alkoholu, co wyczuwalne jest na końcu wina. Trochę zaskoczyło mnie lekkie musowanie. Spodobał mi się chłód wiejący od tego wina – jakby kamienie wyjęte z zimnego morza. Śmiało można pić solo a kulinarnie pod sałatki, owoce morza, drób i sushi
Win różowych, przyznaję się bez bicia, nie próbowałem. Obiecuję następnym razem 🙂 Za to byłem cierpliwy do przekąsek degustując je sumiennie – taki strajk włoski 😀
Trzy czerwone szczególnie przypadły mi do gustu
Merlot Avincis Vila Dobrusa 2013. Dla mnie zaskoczenie, bo szczep merlot omijam z daleka. Pomyślałem, że kiedy próbować się przełamać, jak nie na degustacji. Pokonałem swoje uprzedzenia i to był dobry ruch. 69,99zł – zdaję sobie sprawę, że w tej kwocie można mieć ciekawą Rioję czy Burgunda, ale uważam, że to dobrze wydane (prawie) 70 złotych. Otrzymujemy pełne i mięsiste wino z mnóstwem czerwonych owoców. Są wiśnie, jeżyny i maliny. Całość dopełnia pieprz. Warto otworzyć ze 25 minut przed podaniem, aby dało od siebie więcej, niż się spodziewamy. Garbnik mocny, ale przy tym przyjemny. Średnia kwasowość. Jakby nie patrzeć, w sam raz na połączenie z ciężkimi mięsami. Śmiało pod jagnięcinę, dziczyznę czy wołowinę. Czy do picia solo? Znam takich, którzy lubią takie wina pić same w sobie, ale zdecydowanie warto podać z potrawą
Drugie z czerwonych win rumuńskich, to Promessa Red Dealu Mare 2016. Wino, które pokazuje to, co ma do zaoferowania, dopiero w ustach. Nos, choć z wyczuwalną czarną porzeczką i żurawiną, nie zapowiada tak przyjemnego wina. Tymczasem w ustach dzieje się naprawdę wiele. Do wspomnianych owoców dochodzi czereśnia i słodsza wiśnia. Wino jest gładkie i przyjemne. Pamiętam, że podczas degustacji moje myśli krążyły w okolicach ogrodu i mięsnego grilla – tu sprawdzi się doskonale. Oprócz tego podałbym do drobiu, wieprzowiny czy wołowiny. Podczas degustacji rozmawialiśmy o podaniu do pizzy czy pasty na bazie czerwonego sosu, ale nie czuję takiego połączenia. Pójdźcie w mięsa – to będzie dobry wybór
Ostatnim winem, także z Rumunii, jest Cabernet Sauvignon Crama Ratesti 2013 – wino, co do którego prawie każdy z degustujących miał odmienne odczucia. Na pewno jest już ono po swoim szczycie i faktycznie to czuć. Nie ma mocnego utlenienia, ale czuć, że spóźniliśmy o rok. Natomiast jeśli ktoś uwielbia dojrzałe, ciężkie i ułożone wina, to śmiało brać! Mamy tutaj 2 lata beczki, sporo dżemu z porzeczki, solidną porcję suszonej śliwki i podsuszanych grzybów. Spodobała mi się ziemistość tego wina w połączeniu z suchym tytoniem. Wino jest przyjemnie ułożone, ze sporym garbnikiem i dobrą kwasowością
Jak smakuje to wino? Gdybym przelał je do butelki po Brunello z rocznika 2008 i nalał do kieliszka, wiele osób rozpływałoby się nad ostatnimi wakacjami spędzonymi w Toskanii. Sącząc to wino usłyszałbym o przewadze Brunello nad Barolo, Florencji, Sienie czy o krzywej wierzy w Pizie. Takie jest to wino, ono naprawdę tak smakuje. Tak więc wejdź na Winnicę Lidla i kliknij „wybierz”! Kulinarnie pod ciężkie mięsa z naciskiem na dziczyznę
Słowo podsumowania by się przydało… Niech najlepszym podsumowanie będzie stwierdzenie, że Lidl pozwolił mi odkryć nowy winiarski ląd – dziękuję 🙂
Tagi: degustacja, lidl, potrawa do wina
Zostaw komentarz