„Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni” 😉 Przez kilka dni jesteśmy sami i postanowiliśmy zjeść coś, po co zazwyczaj nie sięgamy. Sushi. Nie będę się nad nim zbytnio pochylał, skupię się raczej na towarzyszącej mu butelce wina. W tym czuję się nieco lepszy 😉

Winezja sprezentowała nam kolejną etykietę do testów i trafiło się nam kolejne ciekawe wino. Przygodę z ich winami rozpoczęliśmy od Prosecco z Treviso, aby poprzez chilijskie Carmenere i hiszpańską Rioję, dojść do ostatniej butelki, Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii (49,99zł)

Stanley Bay Sauvignon Blanc Marlborough

Stanley Bay Marlborough Sauvignon Blanc 2016

Nos

Aromaty wydobywające z kieliszka są szalenie bogate. Można powiedzieć, że wino jest naprawdę szczodre w doznania zapachowe. Mamy tutaj cytrusy wsparte nutami trawiastymi. Są żółte grejpfruty, słodkie mandarynki i limonka. Całość dopełnia nuta trawy cytrynowej

Usta

Jeśli chodzi o budowę, wino należy do tych lżejszych. Nie mamy tutaj znacznej koncentracji, ale takim właśnie szczepem jest Sauvignon Blanc. Jeśli chodzi o dodatkowe doznania smakowe, pojawiają się aromaty agrestu i marakuji. Kwasowość, jak przystało na ten szczep, znaczna. Znam takie osoby, które lubią pić ten szczep sam sobie, ja natomiast, poprzez jego znaczną kwasowość, sugerowałbym połączyć z jakimś daniem. A jest w czym wybierać

Kuchnia

Z czym podajemy? Tutaj można poszaleć, bowiem Sauvignon Blanc jest bardzo kulinarnym szczepem. Idąc od ogółu do szczegółu, bardzo lubi potrawy gotowane na parze, dania bogate w zioła i warzywne imprezy wokół grilla. Pisząc już szczegółowiej, podałbym to wino do sushi, drobiu, sałatek, owoców morza, brokułów z serem czy jaj faszerowanych. Jak widać, szerokie spectrum zastosowań

Stanley Bay Sauvignon Blanc 2016

Słowo podsumowania: sushi w połączeniu z powyższą etykietą z Nowej Zelandii jest dobrym ruchem. Polecam naśladować 🙂

Tagi: