Pierś indyka pieczona po staropolsku

Moi Rodzice nie przyjechali na Święta, więc musiałam sobie sama upiec pieczeń, która zawsze ze Świętami mi się kojarzy. Odpytałam Tatę dość szczegółowo i zrobiłam pieczeń, którą pamiętam z domu rodzinnego. Jadaliśmy ją najczęściej na kanapkach, z dodatkiem rzeżuchy lub zagryzając sałatką jarzynową. Jednak świetnie nadaje się również jako mięso obiadowe, nie tylko na Święta.

Mięso wychodzi aromatyczne w środku, ponieważ przed pieczeniem leżakuje przez 2-3 dni w zalewie. Potem trzeba je dość długo piec pod przykryciem, aby stało się delikatne, a jednocześnie wystarczająco zwarte do pokrojenia na plasterki.

Pierś indyka pieczona po staropolsku

Zalewa:

• 10 ziaren pieprzu
• 10 ziaren ziela angielskiego
• 4 listki laurowe
• łyżeczka mielonej kolendry
• ząbek czosnku
• łyżeczka cukru
• 2 łyżki soli
• 1 l wody

Pieczeń:

• 1 kg piersi indyka
• olej do wysmarowania naczynia
• 1-2 ziemniaki
• kawałki kiełbasy
• boczek wędzony
• śliwki kalifornijskie
• ewentualnie przyprawy: czubryca lub pieprz + cząber + czosnek + ziarno jałowca

Zalewa. Wszystkie składniki zalewy przełóż do garnka, zagotuj i wystudź pod przykryciem. Do zimnej zalewy włóż pierś indyka. Wstaw do lodówki (lub na balkon, jeśli jest chłodno) na 2-3 dni. W tym czasie 2 razy dziennie przekręcaj mięso, aby równomiernie wchłonęło aromaty z zalewy.

Pieczeń. Mięso wyjmij z zalewy, osusz, oprósz przyprawami, wmasowując je lekko (ja tego nie zrobiłam) i owiń sznurkiem. Naczynie żaroodporne z pokrywką wysmaruj olejem. Na dnie ułóż plastry obranych surowych ziemniaków oraz plastry kiełbasy. Na tym ułóż mięso. Obok układaj kawałki plastry boczku oraz śliwki kalifornijskie. Pamiętaj o przykryciu naczynia pokrywką.

Piecz 20-40 minut w maksymalnej temperaturze 240°C. Następnie zmniejsz temperaturę do 180°C i piecz przez godzinę. Po tym czasie zmniejsz temperaturę do 120°C i piecz przez 2 godziny.